|
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Stanowcze NIE dla ataku na Świętego Jana Pawła II
Święty Jan Paweł II - wielki Polak, wielki Papież, postać niezwykła, nietuzinkowa, postać ważna dla dziejów Polaki, ale i świata.
Trwa podła nagonka na św. Jana Pawła II. Środowiska, które od lat walczą o wyzucie Polaków z wiary i zdrowej moralności, tym razem chcą obedrzeć ze świętości Papieża Polaka. Musimy wypowiedzieć nasz sprzeciw wobec niszczenia autorytetu i wizerunku Świętego Jana Pawła II
Jesteśmy świadkami bezceremonialnego, podłego i cynicznego ataku ludzi o lewackim sercu na świętość św. Jana Pawła II oraz na wielkość i polskość Kardynała Adama Sapiehy. Kłamstwo i pomówienie, manipulacja i zamilczenia ubrały się w szaty prawdy i sprawiedliwości i dworują w mediach.
Smutnym wydaje się być świat, który odrzuca świętości i autorytety. Ale bardziej godnym pożałowania jest człowiek, który dla chwili zainteresowania sprzedaje siebie i staje się upiorem pozornej pobożności.
Nieustanne ataki na świętego papieża Jana Pawła II są elementem walki służącym dyskredytacji Kościoła katolickiego w Polsce i na całym świecie. Przykładem tego typu działań jest emisja na antenie telewizji TVN24 reportażu pt. „Franciszkańska 3”, który na podstawie dokumentów komunistycznych służb bezpieczeństwa oraz ich tajnych współpracowników szarga pamięć o Papieżu Polaku. Autor wskazując na rzekome zaniedbania Jana Pawła II przy wyjaśnianiu spraw dotyczących pedofilii w Kościele, kreuje tezę, że polski Papież chronił pedofili i tuszował ich przewinienia. Wykorzystanie przez dziennikarzy tworzonych przez komunistów akt służących im do walki z Kościołem katolickim oraz Narodem Polskim zasługuje na jednoznaczne potępienie. Potrzeba osób, które potrafią zaprotestować przeciw oczernianiu – bez wystarczających dowodów – św. Jana Pawła II. Pamięć o św. Janie Pawle II stanowi również integralny element dziedzictwa narodowego.
Od pierwszych sekund w materiale TVN wszystko, z tytułem włącznie, jest redagowane pod tezę, która ma na celu skompromitowanie osoby św. Jana Pawła II, a nawet kojarzonego z nim w Krakowie miejsca, które wielu ludzi odwiedza z ogromnym sentymentem. W szerokiej perspektywie reportaż jest zaciekłym atakiem na Kościół. Wszystkie formułowane w nim twierdzenia są prezentowane jako niezaprzeczalne fakty, z którymi nie można już polemizować. Jest to rażący przykład „dziennikarstwa” zaangażowanego w służbie realizacji celów konkretnych grup społecznych i ideologii, pozbawionego wszelkiego obiektywizmu. Autorzy opierają swoje wnioski na dokumentach Urzędu Bezpieczeństwa, zeznaniach tajnych współpracowników UB i anonimowych wypowiedziach, które w sposób nieuprawniony podnosi się do rangi rzetelnych źródeł wiedzy. Znając sposób pracy tych wątpliwych moralnie i niszczących instytucji, wiemy, jak atakowano Kościół. Dziś mamy wiedzę i świadomość, w jaki sposób działały komunistyczne władze, by skompromitować i osłabić tę instytucję w naszym kraju, by zniszczyć wiarę i ducha narodowego Polski. Nie znaczy to oczywiście, że instytucje Kościoła działają bez zarzutu, Jednak chcemy, by wszelkie zachodzące tam nieprawidłowości były badane rzetelnie, uczciwie i z szacunkiem dla ofiar.
W produkcji TVN takiej rzetelności z całą pewnością brak. Wnioski wyciąga się pracując na pojedynczych źródłach. Kategoryczne twierdzenia na temat wydarzeń, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu, konstruuje się na podstawie donosów osób działających na szkodę Kościoła i skonfliktowanych z ludźmi na których donosili. Osób, które nawet przez UB były uznane za niewiarygodne. Nie wspomina się też wcale o głównym celu jaki przyświecał Urzędowi Bezpieczeństwa przy rozpracowywaniu duchownych, a także o szantażu, torturach i innych zbrodniczych metodach stosowanych do pozyskiwania informacji. Wreszcie, jako miarodajne przedstawia się opinie ludzi skompromitowanych i jawnie wrogich wobec Kościoła jak np. abp. Weakland.
Dziś, musimy głośno i wyraźnie postawić granicę. To ataki, które nasilają się od lat. Podważanie naszej tożsamości, wartościowego dorobku kulturowego, duchowego, u podstaw którego, w Polsce, leży Kościół Katolicki, który buduje nasz porządek świata, a w szerszym kontekście jest podwaliną naszej cywilizacji. Mówimy stanowcze NIE i stajemy w obronie wartości i tego co dla nas święte. Nie ma na to naszej zgody.
Jan Paweł II jest nazywany budowniczym cywilizacji życia. Konsekwentnie bronił praw człowieka. Szczególną ochroną otoczył rodziny, młodych i sprawy ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Jedną z licznych adhortacji „Familiaris consortio” poświęcił rodzinie i jej zadaniom w świecie współczesnym. Brońmy dziedzictwa i osoby św. Jana Pawła II.
(piękny obraz znaleziony w sieci)
Modlitewnie:
[Modlitwy przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II]
[Litania do św. Jana Pawła II].
Warto zapoznać się z kilkoma ciekawymi opiniami i refleksjami:
... oraz ze stronami:
Informacjami z TV Trwam:
... czy z takimi opiniami:
"Wierzę niezachwianie w świętość Jana Pawła II. Zdumiewa mnie pewność siebie tych, którzy tyle wiedzą o intencjach i motywacjach działania Papieża z Polski. Skoro jest to możliwe, to pewnie i ja bezbłędnie ocenię intencje tych osób zawarte w ich opiniach" - bp. Adam Bab, Lublin.
"Jakaż musiała być siła dobra św. Jana Pawła II, skoro tak wiele nienawiści trzeba mobilizować, by to dobro starać się pokonać. (...) Drzewo życia Jana Pawła nie przestanie wydawać owoców" - ks. Leszek Gęsiak SJ, rzecznik KEP.
"Każdy kto ma odrobinę rozsądkowego myślenia wie, że w niczym nie można podważyć personalizmu Jana Pawła II. Dziś w szukaniu różnych metod w oskarżenia ojca świętego, jak piszą mądrzy autorzy, gdy nie da się podważyć jego nauczania, to trzeba zdyskredytować osobę, aby stała się niewiarygodna w swoim przekazie" - bp. Jan Piotrowski, Kielce (więcej na diecezja.kielce.pl)
"Miejmy odwagę zamanifestować nasze zewnętrzne przekonania o świętości Jana Pawła II" - bp. Kazimierz Gurda, Siedlce.
|
W odniesieniu do "prawdziwości" ubeckich materiałów i ich oceny: | |
Prawie czterdzieści lat temu odbierałem w Londynie relację wspomnieniową od pewnego przebywającego na emigracji dawnego instruktora harcerskiego. Zadając pytanie nawiązałem do jakiejś niesamowicie brzmiącej ciekawostki, przeczytanej w książce wydanej w PRL (w przypisie była sygnatura akt MSW, widocznie autora dopuszczono). Mój rozmówca - działacz katolicki, harcerski, polityczny, organizator wydawnictwa emigracyjnego - najpierw popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a potem jakby sobie coś przypomniał. "No cóż, koledzy, którzy przeszli przez więzienia ubowskie, mówili mi potem czasami: <Wybacz, tak mnie tłukli w śledztwie, że opowiadałem im różne bajki, o tobie, o sobie, o naszych kolegach, co tam oni chcieli>". I obaj więcej do tego nie wracaliśmy. A teraz, widzimy, pisze się książki nowe, z metodą prostą przepisywania tamtych akt - i w sam raz dla publiczności wyhodowanej na "Nie" lub gotowej podnosić ręce wysoko na każde pisarskie głośne i pewne siebie "haende hoch!" - Paweł Milcarek, FB 11.03.2023 | ||
|
|
||
(...) Nie jestem skłonny uznać, że powyższe kwestie to nie tylko “pewne luki, kwestie sporne i błędy warsztatowe” Gutowskiego. To raczej dowody daleko posuniętej stronniczości i tendencyjności, właściwej raczej “cynglom” niż dziennikarzom, jako takim. Jeśli mam dać wiarę innym zarzutom stawianym przez reportera TVN, najpierw powinien się wytłumaczyć z powyżej opisanego paszkwilanctwa. Piotr Chrzanowski, w: Biedny Gutowski patrzy na ubowskie akta [christianitas.org, 10.03.2023r.] |
||
|
|
||
(...) Oceniając ten materiał, kierownik działu krajowego "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak powiedział Polskiej Agencji Prasowej: "Każdy z nas, kiedy ma w ręku jakiś dokument, może go inaczej przeczytać. To znaczy, może w nim wyczytać to, co chce". - Mam wrażenie, że zarówno Marcin Gutowski, jak i Ekke Overbeek, czytając te dokumenty, stawiali od razu tezę, że Wojtyła wiedział i tuszował pedofilię. Ja staram się podejść do tych dokumentów krytycznie. Osobiście uważam, że stawianie takiej twardej tezy w oparciu o te dokumenty jest nadużyciem - ocenił. w: Wypromował oszusta, teraz atakuje Jana Pawła II. Kim jest Ekke Overbeek? |
||
|
|
||
Dziennikarze, historycy oraz autorzy książek o Janie Pawle II stwierdziają, że materiały użyte przez Ekke Overbeeka w książce „Maxima culpa” i Marcina Gutowskiego w reportażu „Franciszkańska 3” są oparte na kruchym materiale dowodowym, słabych przesłankach merytorycznych, manipulacjach oraz braku weryfikacji źródeł. (...) prof. Paweł Skibiński: Przyjrzałem się temu, w jaki sposób autor książki „Maxima culpa” przedstawia tę kwestię. To przedstawienie jest z kilku powodów nieprofesjonalne. Nie zbliża nas do jakiegokolwiek rozpoznania rzeczywistości. Overbeek po pierwsze nie wykorzystał wszystkich materiałów. Są informacje, które powinien zweryfikować – pytanie, dlaczego tego nie zrobił. Ponadto nie odniósł się w ogóle do literatury przedmiotu, która istnieje, m.in. opisującej postać, która zeznaje na niekorzyść, czyli ks. [Anatola] Boczka. Nie zastanawia się, co mogło kierować tym człowiekiem, dlaczego zostawił takie zeznania, w jakich okolicznościach zostały one złożone… To wszystko jest w ogóle nieopisane w tej książce. A wszystkie wątpliwości związane z tym człowiekiem, takie jak to, że był alkoholikiem, co przyznaje Overbeek, w ogóle nie wpływają na ocenę charakteru tych zeznań. Nie zastanawia się też Overbeek nad dokładnością faktograficzną zarzutów. Ks. Boczek opisuje dwa rzekome spotkania z kard. Sapiehą, gdy miało dojść do jego molestowania seksualnego, oba z lipca 1950 r. Kard. Sapieha ma wtedy 83 lata, jest schorowany, a zostaje przedstawiony w zeznaniach jako niesłychanie agresywny, aktywny osobnik, bijący 30-letniego kapłana. w: Wątłe przesłanki i kruche dowody- dziennikarze i historycy o reportażach Overbeeka i Gutowskiego |
||
|
|
||
Podstawą warsztatu historyka – ale też rzetelnego dziennikarza – jest umiejętność krytycznej analizy wykorzystywanych źródeł. Przede wszystkim, warto się skoncentrować na tym, o czym Ekke Overbeek i Marcin Gutowski nie powiedzieli, albo co przemilczeli w swoich materiałach. Zarówno w książce jak i reportażu mamy do czynienia z nadinterpretacjami, sprawiającymi nawet wrażenie manipulacji. Dokumenty wytworzone przez komunistyczne organy bezpieczeństwa państwa, zgromadzone w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej są wykorzystywane wybiórczo. Daje to obraz dążenia do udowodnienia za wszelką cenę tezy, że Karol Wojtyła, arcybiskup a potem kardynał, wiedział o sprawach pedofilii wśród podległych mu księży i nic z tym nie robił. Prawda jest zgoła odmienna od wniosków wysnutych przez dziennikarzy i zaprezentowanych zarówno w książce jak i reportażu. Poza tym, z niektórych dokumentów – wbrew warsztatowi historycznemu – cytowane są tylko te fragmenty, które pasują do takiej tezy - mówi PAP prezes IPN dr Karol Nawrocki, odnosząc się do źródeł, na których opierają się autorzy doniesień na temat kardynałów Wojtyły i Sapiehy. w: Prezes IPN: to, co zrobili Overbeek i Gutowski, jest zaprzeczeniem rzetelności dziennikarskiej |
||
|
|
||
Pokój Wam, O. Leon Knabit OSB, FB |
||
|
|
||
TVN w dokumencie „Franciszkańska 3” oskarżył św. Jana Pawła II o to, że jako arcybiskup krakowski ukrywał przypadki pedofilii w Kościele, a kardynała Adama Sapiehę o to, że był seksualnym drapieżcą. Autor dokumentu na potwierdzenie swoich tez nie przedstawił jednak żadnych dowodów, a fakty niepasujące do tezy przemilczał. (...) „Franciszkańska 3” jest zręczną manipulacją. Sposób prowadzenia narracji, dobór muzyki i kadrów filmowych, świadectwa ofiar pedofilii i wypowiedzi innych osób w filmie oraz wszystkie inne elementy podane są tak, aby oddziaływały na emocje widzów. Autor dokumentu sam bardzo często potwierdza prawdziwość swoich słów i używa jednoznacznych sformułowań w odniesieniu do zebranego materiału w rodzaju „Kardynał Wojtyła miał pełną świadomość, jakie oskarżenia ciążą na księdzu”, „Wojtyła wiedział”, co ma wywołać w widzach poczucie, że sytuacja jest oczywista i taka jak pokazuje ją autor. Jeśli jednak odłożymy na obok emocje, to okaże się że w tym dokumencie nie ma w ogóle dowodów na obronę postawionej tezy! Gutowski opiera się głównie na plotkach i własnych insynuacjach, a faktycznie istniejące dowody, które idą w poprzek jego tezy, przemilcza. Spójrzmy tylko na kilka wątków. (...) Więcej tj. bardzo obszerna analiza |
||
|
... i twittami:
|
Co ja o tym myślę?
Trochę rozczarowuje i smuci reakcja hierarchii. Profile fb, twitterowe wielu bp czy diecezji jakby nie zauważyły tego, co się stało i wymownie milczą. A przecież wystarczy klika słów. Wystarczy nawet jedna grafika. Cokolwiek, co pokazuje, że to ważne, że warto. To bardzo smutna reakcja. Cieszy zachowanie porządnych wiernych i wierzących księży. Reakcja polityków, zrozumiała, reakcja pasterzy, już nie. Kardynał Dziwisz pisze, że nie może milczeć. Pozostali mogą? Czy aż tak można być uwikłanym w zachwyt i wsparcie stacji TVN, żeby na śmietnik wyrzucić prawdę i przyzwoitość?
Wydaje się, że to właściwy moment, aby osoby, które chcą prawdziwie wierzyć, kategorycznie odrzuciły truciznę "kościoła otwartego", jego mediów (GW, TP, W), jego księży (ks. Adama, ks. Grzegorza, ks. Kazimierza, ks. Wojciecha, o. Pawła, o. Jacka ...), świeckich (Aleksandra., Zbigniewa, Ewę, Anne ...). Jezus i jego Ewangelia nadal nieznana, On nadal nie wybrany.
Cała sytuacja pokazała też płytkość i miałkość formacji oazowej w Warszawie. Wynikiem takiej formacji jest deformacja, religijne zombi. Faryzeusze i faryzeuszki czczące Boga wargami a sercem swym dalecy od Niego. Plemię bałwochwalcze, których bogiem jest pieniądz i sukces w oczach tego świata. Modernistyczna sekta. Właściciele serc pysznych i wyniosłych. Uczniowie Pana o imieniu „gorsi niż Judasz”. Bo Judasz, kiedy uświadomił sobie powagę zdrady oddał srebrniki. Oni zaś za srebrniki zdrady urządzają i dekorują swoje domy. Panu Marcinowi i jego poplecznikom, nawrócenia, żałuję, że was znałem.
Na propapieską reakcję oazowej sekty oczywiście też nie należy się nastawiać. Nawet jeśli mówi się: "spodziewaj się niespodziewanego, bo niespodziewane prawie na pewno będzie się spodziewało ciebie". Kto zapomni o korzeniach zostanie powalony jak stare drzewo. Kto odetnie się od korzeni, nie ma co liczyć, że wyda owoc. Los drzewa, które wybrało drogę bycia chrustem. Nosiciele prawdziwego bielma.
Jeszcze zielone ? ... już tylko zielone ... jeszcze? ... już umierające ... zaraz suche.
Św. Janie Pawle II, módl się za nami!
10 marca 2023
KOMUNIKAT KURII METROPOLITALNEJ W KRAKOWIE DO WIERNYCH ARCHIDIECEZJI KRAKOWSKIEJ
Wobec Drogich Wiernych, którzy mogą czuć się zaniepokojeni pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami dotyczącymi nieodległej historii Archidiecezji Krakowskiej, pragniemy przedstawić, co następuje:
1. Archidiecezja Krakowska pozostaje bezgranicznie wdzięczna Bogu i dumna z wielkiej rzeszy stojących na jej czele przez wieki prawdziwie Bożych pasterzy, wśród których jako pierwszy jawi się Kardynał Karol Wojtyła – św. Jan Paweł II Wielki. Wiele Jego decyzji, szczególnie tych o charakterze duszpasterskim, do dziś wyznacza właściwy kierunek życia naszej diecezjalnej wspólnoty. Dług, który zaciągnęły pokolenia krakowian i Polaków, odzyskując dzięki Niemu wolność, także na arenie międzynarodowej, i godność, również w odniesieniu do właściwego rozumienia naszej cielesno-duchowej natury, możemy spłacać wdzięczną pamięcią, ukochaniem tego, co On kochał najbardziej oraz studium Jego nauczania. Wobec wszystkich, którzy nie rozumieją naszego przywiązania do św. Jana Pawła II, stwierdzamy: nie da się umniejszyć dobra, które stało się za Jego sprawą, a jedynie Bóg sam wie, ile z tego dobra pozostaje wciąż jeszcze nieodkryte w głębi naszych serc i sumień.
2. Ocena życia i działalności biskupów Kościoła, należąca w najściślejszym sensie do Stolicy Apostolskiej, była w kontekście historycznym dokonywana także w Archidiecezji Krakowskiej. Było to możliwe dzięki rzetelnej pracy specjalistów różnych dziedzin korzystających z zasobów Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie funkcjonującego zgodnie z przepisami prawa powszechnego i kanonicznego. Ta mozolna praca dużej liczby wykwalifikowanych osób była i nadal będzie podstawą krytycznych badań historycznych w oparciu o materiały źródłowe. Trudno natomiast zaobserwowane w ostatnim czasie próby nerwowego podszywania się pod pracę badaczy – w celu wyrwania podstępnymi metodami strzępów informacji i niefachowego ich wykorzystania – nazwać rzetelną i głęboką analizą problemu, której wszyscy oczekują.
3. Należy podkreślić, że w trakcie przeprowadzonej ad casum kwerendy akt personalnych kapłanów, których nazwiska pojawiają się w kontekście przypadków przestępstw seksualnych popełnianych w przeszłości we wspólnocie Archidiecezji Krakowskiej, nie natrafiono na żaden dokument mogący poświadczyć prawdziwość ciężkich zarzutów stawianych obecnie niektórym hierarchom Kościoła w Krakowie. Stwierdzenie to nie stanowi jeszcze ostatecznego werdyktu. Ma jednak z pewnością większą wartość niż tzw. dowody w postaci fragmentów akt tworzonych na potrzeby zbrodniczego aparatu komunistycznej władzy, znajdujących się w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej.
4. W materiałach Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie uwagę przykuwają pewne okoliczności, które dowodzą niemałej wrażliwości ówczesnych przełożonych kościelnych Archidiecezji Krakowskiej na problem wykorzystywania seksualnego przez osoby duchowne, niepoznany jeszcze wtedy tak dogłębnie, jak dziś. W przypadku ks. Józefa Loranca w latach siedemdziesiątych postępowano bezzwłocznie, równolegle do Sądu Powszechnego, który go skazał, odseparowując go na całe życie od duszpasterstwa dzieci. W tym samym okresie skierowano ks. Eugeniusza Surgenta na badania psychiatryczne i psychologiczne, co wtedy nie jawiło się jeszcze wcale jako rzecz oczywista. Ostatecznie nie zezwolono mu na dalszą posługę w Archidiecezji Krakowskiej. W wielu sytuacjach podobna surowość, jednoznaczność i dyscyplina ze strony władzy kościelnej w odniesieniu do duchownych mogła stać się, jak choćby w historii ks. Anatola Boczka, powodem podejmowania przez nich prób zemsty w formie fałszywych doniesień składanych funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa.
5. Jak podkreśla się słusznie, w analizie przypadków przestępstw osób duchownych przeciw VI przykazaniu Dekalogu najwięcej uwagi należy poświęcić ofiarom ich krzywd. Bez względu na to, czy sprawca przemocy żyje, czy jest już osobą zmarłą, wspólnota Archidiecezji Krakowskiej, zainspirowana przykładem wrażliwości i troski o najsłabszych ze strony swojego najwybitniejszego w całych dziejach Pasterza, na różne sposoby stara się otaczać pokrzywdzonych niezbędnym wsparciem. Przede wszystkim, wbrew twierdzeniom krytyki, konsekwentnie realizowany jest sprawdzony już w praktyce sposób przyjmowania powiadomień o nadużyciach, a także nawiązywania kontaktu z osobami skrzywdzonymi, zapewniający im dyskrecję i fachową pomoc. Przekonani o konieczności okazywania pomocy osobom doświadczonym przemocą seksualną nie tylko ze strony osób duchownych przeznaczamy także, w ramach istniejących możliwości, znaczące środki finansowe i organizacyjne, niezależnie od osobistej odpowiedzialności sprawcy, wierząc, że z pomocą Bożą i pod troskliwą opieką ludzi życzliwych każda krzywda może zostać przebaczona i naprawiona.
Wdzięczni za każde okazane w tych dniach świadectwo wielkości św. Jana Pawła II zapraszamy, aby dać wyraz naszej wiernej miłości wobec Niego w rocznicę Jego śmierci 2 kwietnia br. pod Oknem Papieskim w Krakowie podczas tradycyjnego czuwania, które rozpocznie się o godz. 20.00.
Święty Janie Pawle II Wielki – módl się za nami!
ks. Łukasz Michalczewski
Dyrektor Biura Prasowego Archidiecezji Krakowskiej
OŚWIADCZENIE PRZEWODNICZĄCEGO KONFERENCJI EPISKOPATU POLSKI W ZWIĄZKU Z PUBLIKACJAMI DOTYCZĄCYMI METROPOLITY KRAKOWSKIEGO KARD. KAROLA WOJTYŁY
Święty Jan Paweł II to jeden z najwybitniejszych papieży i największych Polaków. Jego papieskie przepowiadanie, apostolskie wizyty, a także wysiłki dyplomatyczne przyczyniły się do wzrostu duchowego milionów ludzi na całym świecie. Dla nich Papież Polak był i pozostaje moralnym punktem odniesienia, nauczycielem wiary, a także orędownikiem w niebie.
W tym świetle szokujące są próby zdyskredytowania jego osoby i dzieła, podejmowane pod pozorem troski o prawdę i dobro. Autorzy tych dyskredytujących głosów podjęli się oceny Karola Wojtyły w sposób stronniczy, często ahistoryczny, bez znajomości kontekstu, bezkrytycznie uznając tworzone przez Służby Bezpieczeństwa dokumenty za wiarygodne źródła. Nie wzięli przy tym pod uwagę istniejących raportów i opracowań, które rzetelnie ukazują jego słowa i czyny. Członkowie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski już raz podkreślili (18 listopada 2022 roku), że medialny atak na kard. Karola Wojtyłę, a następnie Papieża Polaka i jego pontyfikat ma swoje głębsze przyczyny.
Chciałbym w tym miejscu wyrazić moje serdeczne podziękowanie tym wszystkim, którzy w ostatnim czasie bronią dziedzictwa i osoby św. Jana Pawła II, który m.in. przyczynił się do wyzwolenia Polski i innych państw spod sowieckiego komunizmu.
To właśnie poczynając od decyzji Jana Pawła II, Kościół podjął zdecydowany wysiłek powołania struktur i opracowania jednoznacznych procedur, by zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodzieży, należycie ukarać winnych przestępstw seksualnych, a przede wszystkim wspomóc osoby skrzywdzone. Wydając dokument Sacramentorum sanctitatis tutela dla całego Kościoła, który uznaje krzywdę wyrządzoną dziecku w sferze seksualnej za jedno z najcięższych przestępstw, Jan Paweł II zobowiązał wszystkie episkopaty świata do wprowadzenia szczegółowych norm postępowania w takich przypadkach. Była to decyzja ze wszech miar bezprecedensowa i przełomowa.
Obrona świętości i wielkości Jana Pawła II nie oznacza, oczywiście, twierdzenia, że nie mógł on popełniać błędów. Bycie pasterzem Kościoła w czasach podziału Europy na Zachód i blok sowiecki oznaczało konieczność mierzenia się z niełatwymi wyzwaniami. Trzeba też być świadomym tego, że w tamtym okresie obowiązywały, nie tylko w Polsce, inne niż dzisiaj prawa, inna była świadomość społeczna i zwyczajowe sposoby rozwiązywania problemów.
Wzywam zatem wszystkich ludzi dobrej woli, by nie niszczyć wspólnego dobra, a do takiego należy niewątpliwie dziedzictwo Jana Pawła II. Polacy winni pamiętać o błogosławieństwie, jakie Opatrzność dała nam za sprawą tego Papieża.
Warszawa, 9 marca 2023 roku
Abp Stanisław Gądecki
Metropolita Poznański
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, za FB (20.03.2023)
„Marcin Gutowski, autor reportażu szkalującego św. Jana Pawła II oburza się, gdy wytyka mu się, że oparł swoje zarzuty na aktach SB (potraktowanych wybiórczo i kompletnie bez analizy ich wiarygodności), twierdząc że sięgał też do innych źródeł. Faktycznie, źródeł jest więcej. Przede wszystkim są nimi własne przemyślenia Gutowskiego oraz przemyślenia zaproszonych rozmówców, przy których odrzucają wszystkie fakty nie pasujące do z góry ustalonej tezy. Pojawiają się akta sądowe i świadectwa ofiar, tyle że one nic nie mówią o tuszowaniu pedofilii. Są dwie wypowiedzi osób, które nie były ofiarami pedofilii, które rzekomo obciążają kard. Wojtyłę – tyle że jedna z nich pochodzi od kompletnie skompromitowanej osoby i której treść jest kompletnie niewiarygodna (o czym od Gutowskiego się nie dowiemy). A druga podana jest w zmanipulowany sposób. Jest trochę plotek, jest tendencyjnie interpretowana korespondencja kościelna. Przyjrzyjmy się bliżej tym „dowodom”.
Ulubioną metodą Gutowskiego jest przedstawianie własnych przemyśleń jako obiektywnych faktów. Gdy cytuje dokumenty SB odnośnie ks. Bolesława Sadusia, w których pojawiła się informacja o tym, że wysłano go do Austrii w związku postawionymi mu zarzutami natury moralnej, jest to dla niego dowodem że został tam wysłany celem zatuszowania pedofilii. Tymczasem, z dokumentów SB nie wynikało, że ks. Saduś był pedofilem, a tym bardziej że kard. Wojtyła coś o tej pedofilii wiedział. Problemem najprawdopodobniej był jego homoseksualizm. Gdy mowa o wysłaniu księdza-pedofila Józefa Loranca do klasztoru, przedstawia to jako chęć jego ukrycia i zatuszowania pedofilii. Nie wspomina o nie pasującej do jego narracji informacji o tym, że ksiądz równocześnie został suspendowany. Gdy mowa o tym, że inny pedofil, ks. Surgent, stosunkowo często był przenoszony z parafii na parafię, przedstawia to jako dowód na to, że kard. Wojtyła musiał wiedzieć o jego zbrodniach. Gdy z dokumentów wynika, że był on konfliktowy i wchodził w spory z kolejnymi proboszczami, to o tym Gutowski nie mówi. Faktycznego dowodu, że kard. Wojtyła coś wiedział o pedofilii ks. Surgenta przed wybuchem afery w 1973 r., nie przedstawia. Gdy na podstawie wymuszonego przez UB w stalinowskim więzieniu „zeznania” (o okolicznościach "zeznania" widz nie dowie się z reportażu), przyjmuje za pewnik że kard. Adam Sapieha był seksualnym drapieżcą, to idzie dalej i stwierdza, że kard. Wojtyła wiedział o molestowaniu kleryków przez Sapiehę i to musiało zarzutować na jego rzekomo łagodny stosunek do pedofilii. On nie pyta, on stwierdza, że Wojtyła wiedział o molestowaniu. Jedyne obrzydliwe pytanie (sugestia), stawiane między wierszami to to, że Karol Wojtyła sam musiał być molestowany przez kard. Sapiehę. Tymczasem, nie ma żadnych wiarygodnych dowodów na rzekome zbrodnie kard. Sapiehy. Karol Wojtyła nie mógł wiedzieć o czymś, czego nie było.
Cały reportaż oparty jest o podobne wnioskowanie. Zerową wartość dowodową materiału Gutowski nadrabia co chwilę przytakiwaniem sobie w rodzaju „Dziś wiemy już bez wątpliwości, że Karol Wojtyła wiedział o nadużyciach seksualnych księży i ukrywał je”. Podobne zdania pojawiają się co chwila. Jeśli Gutowski nie wypowiada ich sam, to robią to zaproszeni przez niego rozmówcy. Ma to wywołać w widzach poczucie, że sytuacja jest oczywista i taka, jak pokazuje ją autor.
Faktyczne zarzuty wobec kard. Wojtyły pojawiają się w dwóch świadectwach, oba jednak przedstawione są kompletnie nieuczciwie. Reportaż zaczyna się i kończy od emisji nagrania z wypowiedzią zmarłego arcybiskupa Milwaukee Remberta Weaklanda, który mówi o plotce, jaką miał usłyszeć w Polsce w latach 70-tych o krakowskim arcybiskupie-pedofilu i tym, że Karol Wojtyła miał mu się przyznać, że o nim wiedział. Gutowski przemilcza jednak to, kim jest jego świadek – nie dowiemy się, że przez wiele lat żył w homoseksualnych związkach z różnymi mężczyznami, a jednemu z nich, oskarżającemu go o gwałt, zapłacił 450 tys. dolarów za milczenie, defraudując pieniądze diecezji. Nie dowiemy się, że sam oskarżony był o tuszowanie skandali pedofilskich w swojej diecezji oraz że był skonfliktowany z św. Janem Pawłem II. Wiarygodność abp Weaklanda, który całe życie okłamywał wszystkich dookoła, prowadząc życie sprzeczne z tym, co głosił, jest zerowa. Dlatego nie dziwi, że „świadectwo” które składa, nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Gutowski sugeruje, że hierarchą-pedofilem o którym mówił Weakland miał być kard. Adam Sapieha. Tyle że, według tej plotki, ten hierarcha miał rzekomo dopuszczać się molestowania chłopców, gdy był więziony przez Niemców. Tymczasem, kard. Sapieha (ani inny arcybiskup krakowski) więziony przez Niemców nie był.
Drugim świadkiem, przedstawionym jako kluczowy, jest osoba, która opowiada, że osobiście poinformowała kardynała Wojtyłę o pedofilii ks. Surgenta, a on chciał wyciszyć temat. „Krakowski metropolita wiedział o przestępstwach pracującego w diecezji księdza Surgenta. Potwierdzają to świadkowie, w tym jeden kluczowy, którego odnaleźliśmy po 50 latach.” – pada w dokumencie. Wspomniany świadek zeznaje, że osobiście poinformował o sprawie kard. Wojtyłę latem 1973 r. Gutowski sprytnie manipuluje chronologią zdarzeń i mało kto ją wyłapie (sam zwróciłem na to uwagę dopiero wtedy, gdy oglądałem reportaż drugi raz). Wypowiedź świadka pozostawia w widzu wrażenie, że kardynał Wojtyła wiedział o pedofilii Surgenta i ją tuszował. Tymczasem, kardynał Wojtyła usuwa Surgenta z diecezji wkrótce po wizycie wspomnianego świadka, także latem 1973 r. (w lipcu), wcześniej niż on został aresztowany (w sierpniu). O usunięciu Surgenta z diecezji Gutowski wspomina jednak w zupełnie innym fragmencie reportażu, gdy widz już dawno zapomniał kiedy kard. Wojtyłę odwiedził wspomniany świadek.
W dokumencie pojawia się też kilka świadectw ofiar księży-pedofilów, do których Gutowski dotarł po kilkudziesięciu latach. Te świadectwa potwierdzają, że ks. Loranc i Surgant byli pedofilami, tyle że w żaden sposób nie dowodzą tezy, że kard. Wojtyła tuszował pedofilię. W przypadkach obu księży, gdy tylko dotarły do niego informacje, co robili ci księża, wyciągnął wobec nich konsekwencje przewidziane w prawie kanonicznym – jednego suspendował, a drugiego wyrzucił z diecezji i przekazał sprawę biskupowi lubaczowskiemu (ks. Surgent był formalnie księdzem innej diecezji).
Gdyby Marcin Gutowski nakręcił reportaż o braku empatii wobec ofiar i wieloletnich zaniechaniach Kościoła względem osób skrzywdzonych, to te świadectwa miałyby ogromną wartość, a reportaż byłby nadzwyczaj wartościowym dziełem. Ale cel reportażu jest zupełnie inny. Od początku do końca jest nim próba wmówienia winy kard. Wojtyły za tuszowanie pedofilii czyli zbrodni największego możliwego kalibru. Świadectwa ofiar służą w nim przede wszystkim do nakręcenia emocji przeciwko kard. Wojtyle.
Podobną rolę, co świadectwa ofiar, odgrywają akta sądowe. Są dowodem pedofilii ks. Loranca i ks. Surgenta, ale nijak nie wskazują na jej tuszowanie.
Marcin Gutowski cytuje też korespondencję kościelną, ale ją także czyta tendencyjnie, bez kontekstu historycznego i wybierając fragmenty pasujące mu do tezy. Gutowski oskarża kardynała Wojtyłę o to, że przemilczał wobec metropolity wiedeńskiego kardynała Koniga prawdziwe powody wyjazdu ks. Sadusia do Austrii. Dowodem ma być list kardynała Wojtyły do Koniga. Ale przecież wiadomo, że w PRL w listach nie zawierało się żadnych problematycznych informacji, ponieważ poczta była czytana przez SB. Jest wysoce prawdopodobne, że Wojtyła ustalił z Konigiem przeniesienie Sadusia podczas bezpośrednich rozmów lub przez swoich przedstawicieli.
Gutowski cytuje także list kard. Wojtyły do pedofila ks. Józefa Loranca, któremu krakowski Trybunał (nie Wojtyła!) po odbyciu kary więzienia pozwolił powrócić do posługi (w myśl zasady, że dwa razy nie można ukarać za to samo) i którego kard. Wojtyła skierował do przepisywania ksiąg. Pomija jednak ważny fragment, w którym Wojtyła pisał, że decyzja Trybunału „nie przekreśla przestępstwa oraz nie zmazuje winy”, zostawiając tylko słowa o tym, że nie doszło do ukarania księdza.
W dokumencie pojawia się też trochę plotek, tyle że - jak to plotki - mają zerową wartość dowodową. Tym bardziej, że SB lubowało się w rozpuszczaniu plotek na temat księży.
Wreszcie, na koniec odniosę się do dokumentów PRL-owskiej bezpieki – nawet z nich nie wynika, jakoby kard. Wojtyła miał wiedzieć o pedofilii podlegających mu księży i ją tuszować. Takich informacji nie ma w żadnym przytoczonym przez Gutowskiego dokumencie. Poważne oskarżenia pojawiają się jedynie wobec kard. Adama Sapiehy – ale trudno uznać za wiarygodne „zeznania” księdza przesłuchiwanego przez UB, w momencie gdy był oskarżany o szpiegostwo i groziła mu kara śmierci. Wiemy, jak wyglądały przesłuchania UB w stalinowskich aresztach, wiele osób podpisałoby wszystko, co by im się podsunęło do ręki. Jest znamienne, że bezpieka przez kilkadziesiąt lat nie wykorzystała swoich dokumentów do dyskredytowania kard. Sapiehy i kard. Wojtyły, zwłaszcza gdy ten drugi został Papieżem. Najwyraźniej wiedzieli , że nic tam nie ma. TVN okazał się mieć mniej skrupułów.” - pisze mój Mąż Zbigniew Kaliszuk, w kolejnej analizie poświęconej atakowi TVN na św. Jana Pawła II.
Zachęcam też do lektury poprzedniego tekstu przedstawiającego zestawienie manipulacji TVN zawartego w opisie petycji do KRRIT z prośbą o interwencję. Oczywiście zachęcam też do podpisania petycji: https://proelio.pl/component/onispetitions/petitions/viewpetition/27-sprzeciwiamy-sie-szkalowaniu-sw-jana-pawla-ii
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 50 gości oraz 0 użytkowników.
![]() |
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
||||||
![]() |
![]() |