геноцид на полях
80.ta rocznica #Wołyń
Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa
dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów
na obywatelach II Rzeczpospolitej Polskiej
Na Wołyniu w 1943 roku doszło do straszliwego ludobójstwa dokonanego na obywatelach polskich. 11 lipca 1943 roku oddziały ukraińskich nacjonalistów zaatakowały jednocześnie 99 polskich miejscowości na Wołyniu. Zginęło kilka tysięcy osób - wiele ofiar to uczestnicy niedzielnych Mszy świętych - a zabito ich tylko dlatego, że byli Polakami. Wielu spalono żywcem we własnych kościołach. Dzień ten - Krwawa Niedziela - uważany jest za kulminację pierwszej fazy rzezi wołyńskiej. Dla upamiętnienia tego dnia co roku obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa. Bilans czystek to ponad 200 tys. ofiar - Polaków zamordowanych przez OUN-UPA na Kresach.
Polacy byli mordowani wyłącznie z tego powodu, że byli Polakami, a więc motyw był narodowościowy. Nie były to walki, bo w tym czasie nie było wojny ani polsko-ukraińskiej ani ukraińsko-polskiej. Był to bestialski mord na polskiej ludności cywilnej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Armię Powstańczą. Dokonywano zbrodni w najbardziej brutalny z możliwych do wyobrażenia sposobów (wręcz szatański). Nie zważano na kobiety i dzieci. Często ofiarami były również kobiety w ciąży czy starcy. Banderowcy eksterminowali całe wsie. Ginęły całe rodziny.
Warto pamiętać o tych wydarzeniach nie tylko przy okrągłych rocznicach. Można np. zapalić znicz w oknie i wywiesić polską flagę z kirem. Zaś ekshumacje i godne pochówki ofiar rzezi wołyńskiej to fundamentalny krok na drodze do polsko-ukraińskiego pojednania.
„Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”.
Pamiętajmy w modlitwie za niewinnie pomordowanych i za oprawców*.
Zbrodnia Wołyńska – antypolskie ludobójstwo -przeprowadzone przez nacjonalistów ukraińskich objęła nie tylko Wołyń, ale również województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie – czyli Galicję Wschodnią, a nawet część województw graniczących z Wołyniem: Lubelszczyzny (od zachodu) i Polesia (od północy). Czas trwania Zbrodni Wołyńskiej to lata 1943–1945. Sprawcy Zbrodni Wołyńskiej – Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich frakcja Stepana Bandery (OUN-B) oraz jej zbrojne ramię Ukraińska Armia Powstańcza (UPA) we własnych dokumentach planową eksterminację ludności polskiej określali mianem „akcji antypolskiej”.
Ludobójstwo się nie przedawnia. Prawdę należy nazwać, a nie uciekać w słowa "wypadki na Wołyniu" (wypadki to są na drogach), "trudna historia" (raczej tragiczna). Szczególną podłością są słowa "szczere uznanie odpowiedzialności każdej ze stron – lub przynajmniej gotowość do jej szukania – jest konieczne", bo jak ofiary mogą by odpowiedzialne za swoją śmierć! Po jednej stronie są mordercy, ludobójcy po drugiej ofiary (kobiety, dzieci, starcy). Takie słowa nigdy nie powinny paść, a skoro padają, nie powinny być nigdy zapomniane. Podobnie jak słowa: "Prosimy Pana Boga, aby wzajemne przebaczenie, dane i otrzymane, uleczyło rany przeszłości w stosunkach między Ukrainą a Polską". Słowo "wzajemne" jest tu kluczowe. Może załoga z Auschwitz (kaci) też powinna wybaczyć więźniom (ofiarom) ich zbrodnie? Pytam z ironicznym sarkazmem.
Należy pamiętać, że wśród morderców byli też księża grekokatoliccy (np. ks. Tolek Gurgała - ksiądz grekokatolicki, Zbrodnia w miejscowości Tomaszowce, wieś [pow. Kałusz] nocą 9/10 kwietnia 1944 r. ; ks. Jan Kozak, ksiądz ukraiński, który święcił miecze i odbierał przysięgi od mołojców, zob. www oraz www; ks. Bazyli (Wasyl) Niemyj, inicjator mordów w okolicy wsi Skomorochy Stare (www); ks. Teodor Jarek (żołnierza SS-Galizien); ks. Michał Hajduk (współpraca z Niemcami i podburzanie do mordowania Polaków, www); prawosławny ks. Hurko (www)). Nie dziwi zatem, że ten kościół jest tan negatywnie nastawiony do wyjaśnienia i upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu.
Z drugiej strony mają też księży, którzy zostali zabici za potępienie działań UPA (np. ks. Wołoszczuk, ks. Śliwiński, ks. Panasiuk, ks. Dymitr Ursynowicz, ks. Śliwiński) więc można czcić ludzi prawych potępiając bandytów.
Dodatkowo warto zauważyć, że Kościół Grekokatolicki, to mała część społeczeństwa Ukrainy
* Dlaczego modlitwa za oprawców? Bo wielu z nich stanie na sądzie Bożym z tak potworną zbrodnią, że w oczach ludzkich ich zbawienie wisi na włosku. Co więcej wielu z nich ten potworny grzech wpisało w wychowanie kolejnych pokoleń. Modlić się należy również za wszystkich Ukraińców czczących pamięć zwyrodniałych zbrodniarzy i morderców. A szczególnie za Ukraiński Kościół Prawosławny i Grekokatolicki.
[Linki] [Filmy] [Moja refleksja] [Informacje] [Grafiki] [Duchowni – wołyńscy męczennicy]
[UCHWAŁA SEJMU RP w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej]
Więcej na wybranych stronach:
Dużo wypowiedzi można znaleźć w związku z 70 rocznica wydarzeń, np:
Filmy:
O pamięć wołają ofiary... [rzeź wołyńska - film dokumentalny]
--> https://www.youtube.com/watch?v=MoxjZwYE60w
Wiersz „Wołyń” – projekt edukacyjny IPN „Wołyń 1943. Pamiętamy”
--> https://www.youtube.com/watch?v=EBeaNTzPbbs.
Wiersz Zdzisława Bernackiego „Wołyń” w interpretacji Michaliny Błach.
Świadkowie rzezi wołyńskiej o traumatycznych historiach swojego życia
--> https://www.youtube.com/watch?v=HwyH78m5Ld8
Mirosław Don (1/2): cykl DZIECI WOŁYNIA odc. 1 – film dokumentalny. Dzieci Wołynia to cykl przedstawiający świadectwa ostatnich świadków okrutnej zbrodni. Ludzie, którzy cudem uniknęli śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów wspominają tamte wydarzenia, po to by ocalić pamięć o ofiarach dla przyszłych pokoleń Polaków.
Więcej filmów z cyklu "Dzieci Wołynia"
--> https://www.youtube.com/playlist?list=PLqh0OnxCcUeRo36kCsmrJ9k67HSevxY2w.
IPN TV 1943 Zbrodnia Wołyńska - Prawda i Pamięć.
Wołyń - nierozliczone ludobójstwo
Zmarłych pogrzebać – film dokumentalny o Zbrodni Wołyńskiej (English subtitles).
--> https://www.youtube.com/watch?v=uVVRccerdW0
Zapis rozmów Katarzyny Underwood (IPN Gdańsk) z osobami ocalałymi z ludobójstwa na Wołyniu. Opowiada o tym, czym jest ludzkie cierpienie, jak głęboko sięga żal po stracie bliskich oraz najważniejsze, czy można wybaczyć sprawcom? Czy można przestać przywoływać w głowie straszliwe obrazy z ludobójstwa? Film pokazuje historie ludzi, którzy do dziś zmagają się z wielką traumą. To wyznania osób, które wciąż żyją z myślą, że zbezczeszczone szczątki ich bliskich pomimo upływu 77 lat, ciągle leżą w dołach śmierci, w studniach, na śmietniskach. – Dziś w roku 2020 Polska wciąż niczym Antygona spogląda w stronę Ukrainy pragnąc jedynie pogrzebać swoich zmarłych – podkreśla autorka. Film zawiera archiwalne fotografie osób zamordowanych na Wołyniu w latach 1942-1943, całość obrazu dopełnia muzyka Krzesimira Dębskiego.
Zbrodnia Wołyńska
Leszek Żebrowski. WOŁYŃ – MANIPULACJE I POPRAWNOŚĆ POLITYCZNA. PRYMAT POLITYKI NAD HISTORIĄ?
Oczyszczenie - Krzesimir Dębski
Dębski: Coraz rzadziej się mówi o rzezi wołyńskiej. Przykre, że państwo ukraińskie wypacza fakty
IPNtv: Wideoczat z historią. Tam słychać ciszę. Wołyń
"Ocaleni od zapomnienia". Film dokumentalny || Wołyń, Kresy Wschodnie.
"Pamięć jest kluczowym pojęciem kultury. Wszystko co tworzymy, z czym obcujemy, zawiera się w pamięci." - Paweł Hulle.
Prawdziwe historie, przeżycia i wspomnienia budują film dokumentalny. Pierwszym krokiem ku stworzeniu tego filmu była myśl, iskra inicjatywy, która wzięła się z ludzkiego zdziwienia i postawionego prostego pytania "Dlaczego jeszcze nikt z ludźmi, którzy mówią o historii i są prawdziwą historią nie postanowił nagrać ich słów i w jakiś sposób przekazać ich słowa dalej?".
Wołyń - Jeżeli zapomnimy o Nich... film dokumentalny 2014 - dowody ludobójstwa
--> https://www.youtube.com/watch?v=9CJMxO25huU
Historia, którą chcemy opowiedzieć, mimo upływu ponad siedmiu dziesiątków lat, nie doczekała się żadnego uczciwego zakończenia. Państwo polskie nie zadało sobie trudu by odszukać i godnie pogrzebać dziesiątki tysięcy swych niegdysiejszych obywateli, którzy padli na Wołyniu i Galicji zachodniej w zbrodniczych operacjach ukraińskiej powstańczej armii. Spoczywają oni ciągle w coraz trudniejszych do odszukania z powodu upływu czasu i erozji ludzkiej pamięci dołach śmierci. Żaden międzynarodowy trybunał nie zajął się na poważnie oprawcami a żądania sprawiedliwości giną we wrzawie bieżącej polityki. Głos tych, którzy ocaleli, coraz już słabszy, nie ma żadnych szans by przebić się do szeroko rozumianej opinii publicznej.
Wołyń – zapis zbrodni - filmy dokumentalne, Oglądaj na VOD TVP
Bohaterami są ludzie, którym udało się przeżyć. Dramat wołyńskich rodzin pozostawał przez lata objęty politycznym milczeniem. Dopiero teraz badacze zajmują się zbieraniem dowodów i opracowywaniem dokumentów.
--> https://vod.tvp.pl/filmy-dokumentalne,163/wolyn--zapis-zbrodni,304564
Zapytano mnie "a Ksiądz to chyba lubi jeszcze bardzo historię współczesną (XX w.), a może w ogóle?". I tak sobie pomyślałem, że słowo "lubię historie" to takie nad wyraz. Zwyczajnie - staram się uczyć na nowo historii - bo nie o wszystkim mnie w trakcie mojej edukacji informowano. Ja w szkole często jechałem na zakłamanej historii albo przemilczanej (choć w LO maiłem naprawdę dobrego nauczyciela historii) i dlatego trochę fascynujące jest odkrywać historię wychodzącą z ukrycia. A dodatkowo jest to historia do przemodlenia, bo żyją czasem oprawcy i ich spadkobiercy albo ich rodziny. Żyje myślenie, które doprowadziło do zbrodni. Nie jest rozliczona przeszłość i czasem zbrodniarz jest w alei zasłużonych a bohater w bezimiennym zbiorowym grobie. I funkcjonuje kłamstwo oraz przemilczanie prawdy. A świat - jak widać - często się nie uczy na błędach przodków, powtarzając je, tyle, że w innych kontekstach.
Może trochę jest też z tego, że mój dziadek urodził się we Lwowie i co najmniej do 18 roku życia tam mieszkał (mam jego zdjęcie przy pomniku Kornela Ujskiego zrobione 6.XII.1943 r. - czyli pół roku po krwawej niedzieli) - może trochę tej tęsknoty za Kresami, za Lwowem nieznanym - pozostało we mnie. Ciekawe jest też, jak taki nastolatek czuł się, kiedy słyszał o tym co dzieje się po sąsiedzku, tuż obok. Szkoda, że nie dane mi było dziadka spotkać.
I jeszcze mała myśl "około-duchowa" (piszę ją trochę pod wpływem zadziwienia z tego, co wydarzyło się na cmentarzu na Służewie i w związku z rocznicą obławy augustowskiej). Zło rodzi zło. Zły człowiek, który nie wyrzekł się zła, czyli mówiąc językiem religijnym się nie nawrócił - czyni zło lub też przez zło, które uczynił, nie jest w stanie czynić dobra - czyli szkodzi. To zło przełożyło się na wszystkie relacje, które tworzył - wybory, które podjął. To zło przełożyło się na system wartości dzieci, które wychował (często modlę się za dzieci wychowane przez takich morderców lub przez sługi totalitarnego komunizmu, kłamców i oszustów). Może to jest uogólnienie, ale myślę, że duża część osób deklarujących się jako niewierzący, czy antyklerykalni, to osoby wychowane przez antypolskie i antychrześcijańskie pseudo wartości. I dlatego jest mi ich żal, że to zło ich tam poraniło i zdeformowało - aż do tego stopnia, że cieszą się i chlubią złem. Ostatnie więc 60 lat niewoli komunistycznej, to zgoda, aby zło szkodziło. Aby źli ludzie, wolno chodzący zbrodniarze, szkodzili. Tak sobie myślę, że u kresu swojego życia powinni oni mieć żal, że ich nie skazano. Kara skazująca morderców (a takimi są w mojej ocenie) - ma nie tylko napiętnować czyn człowieka oraz przez izolację uchronić innych przed złem. Ma też mordercy dać czas na żałowanie (może to infantylne) ale inaczej, jeśli nie będzie żałował, nie będzie chciał zbawienia. Taki człowiek, jeśli nie uzna okropności swoich czynów a przez to, nie zatęskni za innym (lepszym) życiem, będzie trwał w bagnie grzechu. I dlatego nieosądzonym mordercom potrzeba modlitwy, aby się nie potępili i nie wybrali piekła, przez odrzucenie Boga. Tu potrzeba modlitwy.
Mimo, że dzisiejsza rocznica - podobnie jak pamięć o Żołnierzach Wyklętych - nadal dla wielu Polaków jest niewygodna, w mediach przemilczana albo tylko szeptana, to jednak warto i trzeba o niej pamiętać. Oczywiste jest przecież, że wśród zabitych jest cała masa świętych, którzy teraz przed Bogiem proszą o zanik nienawiści między ludźmi. Dołączmy do ich wołania nasze modlitwy.
(myśl z 2014 r)
Informacje:
Geneza krwawego lipca '43 na Wołyniu
Ludobójstwo dokonane na Polakach z Kresów Wschodnich przez OUN-UPA w lipcu 1943 roku to apogeum trwającej kilka lat Zbrodni Wołyńskiej. Jak doszło do tego, że w czasie II wojny światowej ukraińscy nacjonaliści wymordowali na Wołyniu, a później w Małopolsce Wschodniej nawet 120 tysięcy Polaków?
Już w 1941 roku, głównie na terenie dawnych województw wołyńskiego i tarnopolskiego, ukraińscy nacjonaliści dokonywali masowych mordów na ludności żydowskiej. Rok później działająca od XX-lecia międzywojennego Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów rozpoczęła formowanie oddziałów zbrojnych nazwanych później Ukraińską Powstańczą Armią. Już od końca 1942 r. jednym z celów jej ataków stała się ludność polska zamieszkująca przedwojenne polskie Kresy – przede wszystkim dawne województwo wołyńskie.
W lutym 1943 r. w czasie Konferencji OUN zadecydowano o usunięciu ludności nie-ukraińskiej z terenów uznawanych za ziemie ukraińskie. U podłoża tej decyzji legły „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty" z 1929 r. i „Ukraińska doktryna wojenna" opracowana tuż przed wybuchem II wojny światowej. Oba dokumenty zakładały przeprowadzenie czystki etnicznej, jako drogi do osiągnięcia celu. W praktyce ostrze tych działań wymierzone zostało przeciwko ludności polskiej zamieszkującej tereny na wschód od Sanu.
Początkowa presja połączona z zastraszeniem i pierwszymi morderstwami na polskiej ludności, zwłaszcza wiejskiej, od początku 1943 r. przerodziła się w systematyczne działania eksterminacyjne. Za pierwszy masowy mord na Polakach na Wołyniu uważa się zbrodnię dokonaną na mieszkańcach wsi Parośla z 9 lutego 1943 r. Przeprowadziła ją sotnia UPA Hryhorija Perehijniaka, w bestialski sposób mordując od 149 do 173 osób, w tym dzieci, kobiety i starców.
Dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów masowe zbrodnie ogarnęły przede wszystkim Wołyń – z punktem kulminacyjnym w lipcu 1943 r. – oraz część wschodniej Małopolski, gdzie do szczególnego nasilenia antypolskich działań doszło w 1944 r. Fizyczna eliminacja miała oczyścić tereny przedwojennych polskich Kresów południowo-wschodnich tj. dawnych województw wołyńskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego, lwowskiego i poleskiego.
Napady UPA, zwłaszcza te największe, w których bezwzględnie dążono do unicestwienia Polaków, a gospodarstwa palono, powodowały ucieczki ocalonych do miast, miasteczek i majątków chronionych przez Niemców – gdzie przebywali w bardzo złych warunkach sanitarnych, cierpiąc głód. Z 2500 wsi na Wołyniu 1500 na stałe zniknęło z mapy.
Tragiczną sytuację uchodźców Niemcy wykorzystywali, wywożąc ich do przymusowych robót w Rzeszy i werbując mężczyzn do oddziałów Schutzmannschaften, pełniących funkcje parapolicyjne. Część Polaków, widząc przed sobą ciągłe śmiertelne zagrożenie, decydowała się na ucieczkę na tereny Generalnego Gubernatorstwa, upatrując w tym szansę na ocalenie życia.
* za fb IPN.
#KrwawaNiedziela na Wołyniu
11 lipca 1943 roku ukraińscy nacjonaliści zaatakowali Polaków w 99 miejscowościach przedwojennego województwa wołyńskiego na Kresach Wschodnich – wtedy zajętych już przez niemiecką III Rzeszę. Dla upamiętnienia tego dnia, nazywanego Krwawą Niedzielą, co roku obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów.
Tego dnia miało miejsce apogeum rzezi wołyńskiej. O świcie oddziały UPA – często przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej – otoczyły i zaatakowały jednocześnie 99 polskich wsi w pow. kowelskim, włodzimierskim, horochowskim i częściowo łuckim. Doszło tam do rzezi ludności cywilnej i zniszczeń. Wsie były palone, a dobytek grabiony. Badacze obliczają, iż tylko tego jednego dnia mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków – głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy św. i nabożeństw.
Za datę symboliczną dla Rzezi Wołyńskiej uznaje się 10 lipca 1943 r., kiedy bojownicy UPA rozerwali końmi wysłanego na pertraktacje z nimi przedstawiciela Polskiego Państwa Podziemnego Zygmunta Rumla. Po tej zbrodni rozpoczęła się masowa rzeź ludności polskiej na Wołyniu, a później w Małopolsce Wschodniej. Szacuje się, że ukraińscy nacjonaliści, wspierani przez chłopstwo, zaatakowali Polaków zamieszkałych w 4300 miejscowościach.
W pobliżu zniszczonych wsi i chutorów pozostały bezimienne masowe doły grobowe kryjące – najczęściej okaleczone – ciała polskich mieszkańców Kresów. Ludobójstwo Polaków zyskało miano Rzezi Wołyńskiej (nazywanej też Rzezią Wołyńsko-Galicyjską). Celem ukraińskich nacjonalistów była jednak nie tylko fizyczna eliminacja polskiej społeczności, ale także wykarczowanie śladów świadczących o wielowiekowej obecności polskiej na Kresach. Dlatego równolegle z aktem ludobójstwa niszczyli polskie dobra kulturalne, zabytki, uderzali w kresową gospodarkę, wypalając polskie siedliska do fundamentów, ze szczególną zajadłością niszcząc katolickie kościoły.
W latach 1943–1945 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej ukraińscy nacjonaliści wymordowali od 80 do 120 tys. Polaków. Precyzyjna liczba ofiar nie jest możliwa do ustalenia.
* za fb IPN.
Sprawiedliwi Ukraińcy. Na ratunek polskim sąsiadom skazanym na zagładę przez OUN-UPA
Mimo nacjonalistycznej indoktrynacji i terroru stosowanego przez OUN-UPA, także wobec swoich, niemała grupa Ukraińców nie zawahała się poświęcić własnego życia, by ratować skazanych Polaków. Jak wynika z różnych świadectw, zdarzało się, że Ukraińcy pomagali swoim polskim sąsiadom w chwili zagrożenia ich życia. Pomoc ta przybierała różne formy. Ostrzegali przed napadem, udzielali schronienia, wskazywali drogi ucieczki, zaopatrywali w żywność i ubranie, przewozili w bezpieczne miejsce, do lekarza czy szpitala, przyjmowali pod opiekę, a nierzadko na długoletnie wychowanie sieroty po zamordowanych, odmawiali wykonania rozkazu zabicia członka własnej rodziny – np. żony lub męża – narodowości polskiej. Dzięki aktom solidarności i miłosierdzia ocalały zarówno pojedyncze osoby, jak i całe wsie (łącznie ponad 2,5 tysiąca osób). Kilkuset Ukraińców wykonawcy „akcji antypolskiej” ukarali śmiercią, uważając udzielanie pomocy „Lachom” za zdradę ukraińskich ideałów narodowych.
* Więcej w książce „Kresową księgę sprawiedliwych 1939–1945” (--> www, jest też tam pdf), za fb IPN.
Spośród 60 tys. Polaków zamordowanych na Wołyniu tylko 2853 osoby miały religijny pochówek. Poza nielicznymi pogrzebami zorganizowanymi w zagrożeniu życia przez ocalałych, ale bez udziału księży, większość ofiar była potraktowana jak padłe zwierzęta: zwłoki były zakopywane w miejscach mordu lub w innych poza cmentarzami, palone wraz z zabudowaniami i wrzucane do studni. Ofiary nie mają więc grobów, miejsca zagrzebania nie są oznakowane.
za: http://wolyn1943.wspolnotapolska.org.pl/wystawa/bol-pamieci/
Grafika przemawiająca głośniej niż słowo:
Duchowni – wołyńscy męczennicy
(Nazwiska wyłuskane z dwóch artykułów poniżej oraz z Bazy Ofiar Zbrodni Wołyńskiej (BOZW)). Umieszczam nazwiska wyłącznie tych osób duchownych, które poniosły śmierć bezpośrednio w trakcie ludobójstwa.
Do ofiar należy doliczyć rannych, którzy przeżyli (np. ) oraz tych duchownych, którzy ponieśli śmierć z rąk Niemców lub NKWD, a trafili tam np. na gestapo czy do obozu (KL Majdanek, KL Dachau), za sprawą działań Ukraińców z UPA lub OUN lub policji ukraińskiej lub ukraińskich donosów (np. ks. Remigiusz Wójcik; ks. Michał Szydełko, ks. Stanisław Rysiowski, ks. Ludwik Peciak, ks. Jan Wolski, ks. Jan Witek, ks. Lucjan Tokarski, ks. Jan Szewczyk, ks. Bolesław ks. Szczur/Szczurowski, ks. Edward Tabaczkowski, ks. Józef Smaczniak, ks. Józef Śliwa, ks. Jan Siuzdak, ks. Władysław Sarna, ks. Karol Potoczny, ks. Antoni Piróg, ks. Leon Perucki, ks. Stanisław Perenc/Porenc, ks. Ludwik Peciak, ks. Andrzej Osikowicz, ks. Romuald Chłopecki, ks. Jan Budkiewicz, ks. Bolesław Mróz, ks. Stanisław Lubas, ks. Kazimierz Lach, ks. Wojciech Kośmider, ks. Szymon Korpak, ks. Stefan Iwanicki jr, ks. Jan Stanisław Bojarczak/Bojarczuk, ks. Leopold Kaściński, ks. Czesław Broda, ks. Józef Czurko, ks. Zygmunt Chmielnicki, ks. Jakub Dymitrowski/Demitrowski). Te osoby umieszczone są w Bazie Ofiar.
Myślę, że wielu z nich to męczennicy, podobnie jak 108 męczenników II WŚ, tylko niestety nie miał kto rozpocząć starań o ich beatyfikacje, bo ukraińskie diecezje przestały w swojej formie istnieć.
Duchowni – wołyńscy męczennicy (dr Paweł Naleźniak)
W czasie II wojny światowej ziemia wołyńska stała się miejscem męczeństwa wielu chrześcijan. Obok kilkudziesięciu tysięcy wiernych z rąk nacjonalistów z OUN-UPA śmierć poniosło 19 rzymskokatolickich duchownych oraz sześciu unickich, w tym – trzy siostry zakonne. Większość z nich to osoby wyróżniające się w swych społecznościach lokalnych. Ich ofiara życia to dziś zaczyn dla odradzającego się kościoła w diecezji łuckiej.
Pierwszą taką ofiarą na Wołyniu był ks. Wacław Majewski. Od maja 1939 roku był proboszczem parafii w Mielnicy. 18 marca 1943 roku wraz z kilkunastoma innymi osobami, w tym gospodynią, rodziną miejscowego aptekarza i kierownikiem poczty został zastrzelony w lesie przez policję ukraińską. Ofiary mordu pochowano na miejscu zbrodni we wspólnej mogile.
Niecały miesiąc później (5 kwietnia) śmierć ponieśli dwaj duchowni – ks. Józef Szostak i brat Piotr Mojsijonek. Ten pierwszy był administratorem parafii w Małych Hołobach, drugi – zakonnikiem ze Zgromadzenia Pijarów w Lubieszowie. W 1943 roku proboszcz tamtejszego klasztoru poprosił ks. Szostaka o pomoc w organizacji rekolekcji i spowiedzi wielkanocnej. Po nich Piotr Mojsijonek miał odwieźć kapłana do jego parafii. W lesie pomiędzy Pniewem a Skomorochami obaj zostali zamordowani. Ich odnalezione ciała pochowano we wspólnym grobie przy nieistniejącym już kościele w Małych Hołobach.
W tym samym miesiącu śmierć ponieśli jeszcze dwaj duchowni, proboszcze ks. Hieronim Szczerbiński z parafii Tesłuhów i ks. Jerzy Cimiński z Łysina. Ks. Szczerbiński po ucieczce części wiernych z powodu ataków UPA przeniósł się do wsi Wołkowyje w parafii Łysin. W maju 1943 roku przybył do niego ks. Jerzy Cimiński. W obawie o swe życie zamierzali w nocy opuścić wioskę. Zostali jednak pojmani i zamordowani przez nacjonalistów ukraińskich na drodze pomiędzy Wołkowyjami a Demidówką. Obu, być może jeszcze żywych, oprawcy wrzucili do studni.
Rok później do Wołkowyjów przybył wraz z parafianami ks. Stanisław Mazak – proboszcz lwowskiej parafii Szczurowice. Znając tragiczną historię obydwu duchownych, podjął próbę wydobycia ich ciał. Niestety, studnia była głęboka (ok. 19 metrów), pełna gliny, toteż prace posuwały się wolno. Względne bezpieczeństwo zapewniały stacjonujące w pobliżu oddziały Armii Czerwonej. Gdy opuściły wioskę, a Ukraińcy zagrażali okolicy, zaprzestano prób wydobycia szczątków.
W czerwcu lub lipcu 1943 roku nacjonaliści zabili również ks. Piotra Walczaka. Ten emerytowany kapłan mieszkał w parafii Nieświcz. W obawie o życie przebywał jednak częściej w Łucku. Został bestialsko zamordowany na drodze pomiędzy Łuckiem a Ławrowem, w miejscowości Połonka.
W czasie krwawej niedzieli 11 lipca 1943 roku, kiedy UPA zaatakowała prawie 100 polskich osad i miejscowości zginęło podczas sprawowania mszy świętej dwóch kapłanów: ks. Józef Aleksandrowicz – proboszcz z Zabłotców i ks. Jan Kotwicki – proboszcz z Chrynowa. Pierwszemu oprawcy skręcili kark i porzucili ciało na stopniach ołtarza. Ksiądz Kotwicki został zabity podczas próby ucieczki z kościoła. Jego ciało zostało przewiezione przez ocalałą z masakry siostrę i dwie towarzyszące jej kobiety do Włodzimierza Wołyńskiego i pochowane na miejscowym cmentarzu parafialnym.
Tego samego dnia w czasie ataków na kościoły ciężko raniono dwóch innych duchownych: w Porycku – ks. Bolesława Szawłowskiego, a w Kisielinie – ks. Witolda Kowalskiego. Ten pierwszy po ostrzeżeniu od Ukraińca z sąsiedniej wsi Pawłówka, że o 11.00 nastąpi atak nacjonalistów, poinformował o tym wiernych za pośrednictwem ministrantów. Ludzie przyjęli jednak wiadomość z niedowierzaniem i zapełnili kościół. Gdy UPA otoczyła świątynię i zaczęła strzelać, kapłan starał się uspokajać ludzi i modlił się za nich. Udzielając im rozgrzeszenia, został dwukrotnie ranny, spadł z ambony i udawał, że nie żyje. Wieczorem doczołgał się do domu miejscowego popa, który zaopiekował się nim i przyniesionymi na jego prośbę z kościoła paramentami liturgicznymi.
Nacjonaliści zorientowali się jednak, że kapłan przeżył i zamordowali go po kilku dniach. Pop Szelest zdążył udzielić mu ostatniej posługi, a potem pochował jego ciało w nieznanym do dziś miejscu. Ks. Kowalski, raniony w kość policzkową, przeżył. Po wojnie pracował m.in. w Lubartowie i Toruniu.
W tym samym miesiącu nacjonaliści w okrutny sposób zabili dwóch kolejnym duchownych – w Strężarzycach – ks. Karola Barana, a w Wyszogródku – ks. Konstantego Turzańskiego. Ksiądz Baran, według niektórych relacji, został uprowadzony do lasu, gdzie przerżnięto go piłą na pół. Ksiądz Turzański poniósł śmierć wraz z wiernymi w podpalonym parafialnym kościele.
30 sierpnia 1943 roku podczas likwidacji przez Ukraińców polskich wsi Wola Ostrowiecka i Ostrówki poniósł śmierć proboszcz ks. Stanisław Dobrzański. W czasie napadu ukrył się w stercie słomy, ale został odnaleziony, a Ukraińcy prawdopodobnie obcięli mu głowę siekierą. Tego samego dnia w Ostrówkach zginął pomagający mu w pracy duszpasterskiej zakonnik Towarzystwa Chrystusowego br. Józef Harmata.
7 grudnia 1943 roku poniósł śmierć męczeńską oblat ks. Ludwik Wrodarczyk – administrator parafii Okopy, duszpasterz i lekarz. Znając lecznicze właściwości ziół, pomagał nie tylko parafianom, ale także Ukraińcom z sąsiednich wsi. W czasie ataku niemieckiego objął kapłańską opieką katolików mieszkających za dawną granicą ryską. Pomagał także Żydom, za co pośmiertnie otrzymał tytuł „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata”.
Mimo zbliżającej się zimy w ostatnich miesiącach 1943 roku zagrożona napadami ludność polska bezpieczniej czuła się w lesie niż w swych domach. Dlatego ukraińska banda, która w nocy z 6 na 7 grudnia wtargnęła do wsi, znalazła w niej jedynie proboszcza, który nie chciał opuścić kościoła. Oprawcy uprowadzili go do ukraińskiej wsi Karpiówka, gdzie poddali go torturom. Istnieją rozbieżne relacje, jak zginął ksiądz Włodarczyk, wszystkie jednak budzą przerażenie. Według jednej, kapłana przerżnięto do połowy piłą, a potem z konającego uczyniono żywą tarczę dla dziewcząt uczących się strzelać. Według innej, zmaltretowanego i obnażonego księdza rzucono na śnieg, wyrywając mu serce z rozrąbanej piersi.
Natomiast większość męczenników unickich to osoby pochodzące z Lubieszowa. W czerwcu 1943 roku został tam zamordowany O. Kasjan Czechowicz. Prawdopodobnie podjął się ewangelizowania pobratymców i udał się do jednego z obozów UPA. Banderowcy zrzucili go z mostu nad Styrem do rzeki. Miesiąc później został tam zamordowany kapucyn z miejscowej misji bizantyjsko-słowiańskiej Sylwester Hładzio.
9 listopada 1943 roku śmierć poniosły w Lubieszowie dwie sercanki – siostra Andrzeja (Maria Ossakowska) i siostra Alojza (Jadwiga Gano). Były zakonnicami obrządku wschodniego i pracowały w miejscowym szpitalu. Banderowcy wraz z grupą stu kilkudziesięciu osób zapędzili je do drewnianego budynku i zażądali wyrzeczenia się wiary katolickiej. Większość odmówiła. Wśród nich były siostry. Gdy podpalono budynek, starały się podtrzymać na duchu ginących ludzi.
Także w 1943 roku zginęli z rąk UPA uniccy duchowni – proboszcz parafii Żabcze ks. Serafin Jaroszewicz i kapłan z Kuńkowców Wielkich – ks. Józef Gaducewicz. Pierwszy prawdopodobnie potępiał mordy na Polakach i odmówił przejścia na prawosławie. Wraz z wiernymi został spalony żywcem w miejscowej cerkwi. O tragicznej śmierci ks. Gaducewicza wiadomo niewiele.
16 stycznia 1944 roku w Porycku poniósł męczeńską śmierć ks. Stanisław Grzesiak. W czasie wojny pełnił obowiązki proboszcza w Skurczach. Podczas ewakuacji swych parafian do Włodzimierza Wołyńskiego znalazł się w Porycku, gdzie postanowił pomodlić się za duszę zabitego pół roku wcześniej ks. Bolesława Szawłowskiego. Wytropiony przez banderowców został zastrzelony w miejscowym kościele.
Na Wołyniu zamordowano też karmelitów – Kamila Gleczmana – przełożonego klasztoru w Nowym Wiśniowcu i Cypriana Lasonia – kucharza, ogrodnika i ekonoma. W 1943 roku, gdy nasilały się ataki UPA, miejscowy dom zakonny stał się schronieniem dla parafian. Ojciec Kamil dostał od prowincjała pozwolenie na opuszczenie klasztoru, ale pozostał w nim dla dobra miejscowej ludności. Nie dołączył też do ewakuujących się 7 lutego 1944 roku z miasteczka żołnierzy węgierskich, choć miał taką możliwość. Obydwaj duchowni zginęli tego dnia podczas ataku sił UPA na klasztor.
Duchownym, który stracił życie na Wołyniu w czasie eksterminacji Polaków był też rzymskokatolicki proboszcz parafii w Poczajowie ks. Stanisław Fijałkowski. W lipcu wraz ze swymi parafianami przeniósł się do dominikańskiego klasztoru w Podkarmieniu. Zginął z rąk nacjonalistów 12 marca 1944 roku wraz z kilkuset innymi osobami.
Nacjonaliści (policja ukraińska) przyczynili się też w 1943 roku do śmierci ks. Jana Budkiewicza – duszpasterza z Mikuliczyna, który – aresztowany w Stanisławowie – zmarł po czterech tygodniach w miejscowym więzieniu na tyfus.
Miejsce pochówku części wymienionych osób jest nieznane. W osobnych grobach spoczywają jedynie: na cmentarzu w Podkamieniu – ks. Stanisław Fijałkowski, a we Włodzimierzu Wołyńskim – ks. Jan Kotwicki. W bratniej mogile w Małych Hołobach są pochowani ks. Józef Szostak i br. Piotr Mojsijonek. W zbiorowych grobach na miejscowych cmentarzach pogrzebano: w Ostrówkach – ks. Stanisława Dobrzańskiego i brata Józefa Harmatę, w Lubieszowie – siostry Alojzę – Jadwigę Gano i Andrzeję – Marię Ossakowską, a w Nowym Wiśniowcu – ojca Kamila Gleczmana i brata Cypriana Lasonia.
Diecezja łucka nie była jedynym miejscem cierpień, jakich doznali katolicy obu obrządków z rąk banderowców. Zaciekle prześladowali oni duchowieństwo również na terenie archidiecezji lwowskiej. Z ich rąk zginęło w czasie II wojny na Kresach Południowo-Wschodnich aż 52 księży i zakonników.
Zabić księdza
Nacjonaliści ukraińscy nikogo nie oszczędzali. Ginęły kobiety, dzieci i starcy. Mordowano rodziny mieszane w całości lub tylko ich polskich członków. Nie ratowała zmiana wyznania na prawosławne lub greckokatolickie. Zabijano nawet Polaków, którzy nie umieli mówić... po polsku. Ogromne straty ze strony OUN-UPA poniósł kościół rzymskokatolicki. Banderowcy napadali na księży i kościoły z wiernymi podczas nabożeństw, palili i niszczyli budowle sakralne i dokumentację kościelną, a swoim ofiarom uniemożliwiali religijne pochówki. Nad większością duszpasterzy, zakonników i zakonnic przed śmiercią się znęcano. Wśród ofiar nie brakuje duchownych z Zamojszczyzny.
W Nabrożu (gm. Łaszczów) 30 maja 1943 r. bojówka ukraińska zamordowała ks. Władysława Jacniackiego, członka AK (kapłan zmarł w wyniku ciężkich ran), a także jego siostrę, Leokadię Jacniacką. W nocy z 12 na 13 kwietnia 1944 r., podczas napadu na Chodywańce i Plebankę (gm. Jarczów), nacjonaliści zabrali proboszcza z Chodywaniec, ks. Jakuba Jachułę. Po drodze był bity, w lesie spotkała go śmierć męczeńska: Ukraińcy obcinali mu na żywca części ciała, a na koniec przecięli piłą. Siostra Longina (Wanda Trudzińska) ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP wraz z siedmioma wychowankami Zakładu dla Sierot Wojennych w Turkowicach (gm. Werbkowice) została zamordowana 16 maja 1944 r. pod Sahryniem. Wcześniej, 25 września 1939 r., a więc wkrótce po wkroczeniu Sowietów, do wsi Dub (gm. Komarów) przyjechała na furmance grupa ukraińskich komunistów z Kotlic (gm. Miączyn). Napadli na plebanię, zabierając wszystko to, co miało jakąś wartość. Zabrali też ze sobą domowników. W lesie w bestialski sposób zamordowano proboszcza dubieńskiej parafii, ks. Wiktora Możejkę, kleryków Stefana Fabińskiego i Mikołaja Kapuścińskiego, a także organistę Władysława Wentlanda i sołtysa wsi Dub Bolesława Piotrowskiego.
za: https://www.kronikatygodnia.pl/
UCHWAŁA
SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
z dnia 11 lipca 2023 r.
w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej
11 lipca 1943 roku miała miejsce krwawa niedziela na Wołyniu – kulminacyjny moment Rzezi Wołyńskiej, ludobójstwa zaplanowanego przez przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), mającego doprowadzić do wyniszczenia Polaków na Kresach Południowo-Wschodnich, części Polesia, Lubelszczyzny i Podkarpacia. W tym dniu oddziały ukraińskie spod znaku OUN oraz Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), niejednokrotnie wspierane przez ukraińską ludność cywilną, zaatakowały 99 miejscowości na terenie dawnego województwa wołyńskiego zamieszkiwanych przez Polaków i zamordowały znaczną część ich mieszkańców. Od 2016 roku 11 lipca obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
Zgodnie z planami przywódców OUN na terenach II Rzeczypospolitej zamieszkałych wspólnie przez ludność polską i ukraińską Polacy mieli zostać wymordowani albo zastraszeni i zmuszeni do ucieczki. Ataki na skupiska społeczności polskiej, zapoczątkowane napadem w dniu 9 lutego 1943 roku na wieś Parośla Pierwsza, objęły początkowo obszar Wołynia, a z czasem rozprzestrzeniły się także na pozostałe tereny południowej części Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, część Polesia, wschodnią Lubelszczyznę i Podkarpacie. Podczas ataków oddziałów OUN i UPA, wspieranych przez część lokalnej społeczności ukraińskiej, zamordowano – często w bardzo brutalny sposób – ponad 100 tysięcy Polaków. Kilkaset tysięcy osób uciekło z Kresów w obawie przed takim samym losem. Ofiarami ludobójstwa była przede wszystkim ludność wiejska, wielodzietne rodziny, głównie kobiety, dzieci i starcy. Towarzyszyła temu grabież mienia, likwidacja wszelkich śladów polskości, niszczenie dziedzictwa kulturowego tych ziem, a w szczególności kościołów i innych miejsc kultu. Ukraińscy szowiniści mordowali także przedstawicieli innych narodowości oraz własnych rodaków.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej pragnie upamiętnić wszystkie ofiary Rzezi Wołyńskiej. Na szczególne uznanie zasługują ci przedstawiciele narodu ukraińskiego, którzy z narażeniem życia przeciwstawiali się popełnianej przez swych rodaków zbrodni. Pojednanie polsko-ukraińskie, budowane od lat przez przedstawicieli obu narodów, musi objąć także uznanie win i upamiętnienie ofiar z lat II wojny światowej. Zasadnicze znaczenie ma przeprowadzenie ekshumacji, godne pochowanie i upamiętnienie wszystkich ofiar ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Dziś, w obliczu brutalnej agresji rosyjskiej na Ukrainę, gdy naród ukraiński sam doświadcza zbrodni popełnianych przez najeźdźców, szczególnie wyraźnym i aktualnym staje się fakt, że przemoc i gwałt nie są właściwymi sposobami na kształtowanie stosunków pomiędzy sąsiadami.
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa podziękowania Kresowianom i ich potomkom oraz ludziom dobrej woli, którzy od dziesiątków lat domagają się prawdy, kierując się mottem „Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary”.
W 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej, w dniu upamiętniającym ofiary ukraińskiego ludobójstwa, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd pomordowanym podczas tej okrutnej zbrodni.
Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->] Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta. |
Profil katolickich duchownych.
więcej w zakładce: "Kapłaństwo" oraz "Strony i blogi księży".
Odwiedza nas 41 gości oraz 0 użytkowników.
Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :) Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. |
|||||||
|
Copyright © 2022 Jezus jest Panem! Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. Strona istnieje od: 10.04.2001 r. |
Komentarze