Być jak Sługa

 

 W historycznym rozwoju Ruchu Światło-Życie pojawienie się obrazu Chrystusa Sługi sięga początków lat siedemdziesiątych. A przynajmniej staje się to czytelne w dwóch znakach: kaplicy na Kopiej Górce, nazwanej imieniem Chrystusa Sługi, poświęconej w 1976 roku oraz w znaku I Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu, która miała miejsce w Krościenku, w tym samym roku. Pierwszy znak jest czytelny do dzisiaj. Chciałem powiedzieć, że bez zmiany od tamtego czasu. Ale to już nieprawda, bo trwa wielka konserwacja i po części przebudowa Kopiej Górki. Zdjęcie stanu kaplicy z października mogliśmy oglądać w poprzedniej "Oazie". Przesłanie teologiczne i artystyczne kaplicy nie zmieni się. Ono dopiero zaczęło kształtować świadomość pokoleń pielgrzymów oazowych, którzy w większości jedynie "dotknęli" tej tajemnicy, złożonej w Centrum naszego Ruchu.

I Kongregacja jest związana z ideą Chrystusa Sługi, bo pojawił się na niej pomysł nazwania rodzącego się wówczas ruchu oazowego ruchem Chrystusa Sługi. Ostatecznie przeszła nazwa "Ruch Światło-Życie". Czy obraz Chrystusa Sługi ustąpił? Czy nazwa Światło-Życie z nim nie koresponduje? Odpowiedź na to pytanie składa się na treść niniejszego artykułu.

Założyciel naszego Ruchu, Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki może być nazwany kapłanem Chrystusa Sługi. Co prawda niezmiennie, do końca życia, jego droga wiary i służby była mocno związana z osobą Niepokalanej, której przypisywał wszystkie łaski życia oazowego, jednak równocześnie, jak w życiu wszystkich świętych, Chrystus był dla niego jedyną drogą, prawdą i życiem. Nasuwa się w tym miejscu pytanie: jak się to dzieje, że w jednym czasie czci się szczególnie Serce Pana Jezusa, innym razem Jego Miłosierdzie; raz przywołuje się imię Chrystusa Króla, a my pragniemy coraz bardziej naśladować Chrystusa Sługę?

Historia dogmatów daje nam pierwszą odpowiedź. Wystarczy spojrzeć na niedzielne wyznanie wiary, aby zrozumieć, ze każdy szczegół odnoszący się do Chrystusa był ściśle związany z rozwojem wiary, a więc z człowiekiem danej epoki. Prawda Chrystusa jest zarówno prawdą o Bogu, jak i prawdą o człowieku. Lepsza znajomość Chrystusa prowadzi do zrozumienia samego siebie.

Obraz cierpiącego Sługi Jahwe pojawia się już w proroctwie Izajasza. Będzie On pokornym głosicielem prawdy, światłością i przymierzem dla narodów oraz prawodawcą, ale nade wszystko będzie prorokiem-męczennikiem, który swoimi cierpieniami i śmiercią zastępczą zadośćuczyni Bogu za grzechy ludzi, pojedna ich z Ojcem, uzyska wieczną chwałę dla siebie i dla nich.

Chrystus Sługa jest przede wszystkim wykonawcą odwiecznego zbawczego planu Ojca. Chrystus przyjmuje namaszczenie Duchem Świętym w wodach Jordanu dla realizacji odwiecznej woli Ojca, aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno.

Z tej samej misji rodzi się Kościół, który jest uczestnikiem namaszczenia Chrystusowego, aby głosić Jego Imię, aż po krańce ziemi i zaprosić ludzkość do jedności z Chrystusem w Jego Ciele - Kościele. Kościół stanie się odtąd sakramentem, czyli znakiem jedności człowieka z Bogiem i jedności wzajemnej ze sobą całej rodziny ludzkiej!

Dlaczego współcześnie rozwija się teologiczny obraza Chrystusa Sługi? Uczył nas ks. Franciszek, że w watykańskich dokumentach soborowych dominuje ten obraz. Jeśli tak jest, to kryje się w tym największa pochwała Kościoła współczesnego, jego poprawna samoświadomość, a zarazem zdystansowanie się do niektórych okresów historii, w których Kościół był postrzegany bardziej tryumfalistycznie niż służebnie. Nowy czas Kościoła, jego rola służebna, wyraziła się mocno w pontyfikacie Jana Pawła II. Mam jeszcze w uszach pierwszą homilię papieską, z placu Św. Piotra, z 22.10.1978 r.: O Chryste! Spraw, bym mógł stać się i być sługą Twojej jedynej władzy! Sługą twojej słodkiej władzy! Sługą Twojej władzy, która nie przemija! Spraw, bym potrafił być sługą. Co więcej, sługą Twoich sług. A nawiązując do niedawnej praktyki, nakładania tiary papieskiej, Jan Paweł II wyraża teologiczne przekonanie o potrójnej władzy Chrystusa, która ma tylko jedno na celu: aby cały Lud Boży był uczestnikiem tej trojakiej misji Chrystusa i pozostawał zawsze pod władzą Pana, która bierze swój początek nie z mocy tego świata, lecz od Ojca niebieskiego oraz z tajemnicy Krzyża i Zmartwychwstania. Kontynuuje dalej aspekt antropologiczny: Ta absolutna, a jednak miła i słodka władza Pana odpowiada całej głębi człowieka, jego najwznioślejszym aspiracjom umysłu, woli, serca. Ona nie przemawia językiem siły, lecz wyraża się w miłości i w prawdzie. Duch służby charakteryzował Sługę Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Heroiczny stopień jego służby jest przedmiotem badań w procesie beatyfikacyjnym. W tym miejscu pragnę jedynie przywołać znany tekst, skierowany na Kongregację Odpowiedzialnych Ruchu, w roku jego śmierci, czyli w roku 1987. Hasłem pracy formacyjnej była wówczas Liturgia. List ks. Franciszka, który okazał się testamentalnym, miał tytuł: Liturgia w świetle tajemnicy Chrystusa Sługi. Ks. Franciszek pisze do nas z Zachodu, wtedy jeszcze politycznie oddzielonego od naszej części Europy, ale kuszącego przestrzenią wolności obywatelskiej. Czy wolność we wszystkim była sprzymierzeńcem ludzi Zachodu? Znamy słabości Kościoła na Zachodzie. Dowolne, nie zawsze w duchu Soboru, obrane kierunki odnowy pogłębiły kryzys wiary. Ks. Franciszek w tym kontekście pisze do nas o posłuszeństwie. Najpierw Chrystusa, który posłuszny woli Ojca dokonał zbawienia ludzkości. Miejscem szczególnym, objawiającym dzieło zbawcze posłusznego "Sługi Jahwe" jest liturgia. Ona stanowi Źródło i szczyt Kościoła, bo liturgia jest uobecnianą w życiu Kościoła służbą Chrystusa dla zbawienia człowieka. Liturgia jest przez to żywa, że jej uczestnicy wchodzą w postawę Chrystusa posłusznego w Duchu Świętym Ojcu. Jest to posłuszeństwo aż po śmierć na krzyżu.

Chrystus wybrał tę drogę z miłości, nie został do niej przymuszony: nikt mi życia nie odbiera, lecz Ja od siebie je oddaję (por. J 10, 18). Celebrowane we mszy św. posłuszeństwo Chrystusa jest szkołą wolności, ...bo wolność i posłuszeństwo to są dwie rzeczy nierozdzielne. Tak jak Chrystus doszedł do pełnego wyzwolenia człowieka przez swoje posłuszeństwo, tak i my w szkole posłuszeństwa uczymy się wolności.

Formułę wolności wyraża podstawowa nazwa ruchu: Światło-Życie. W grecko-biblijnej wersji obydwa pojęcia FOS i ZOE, wpisane w krzyż mają w centrum (omegę, literę oznaczającą Ducha Świętego, "Dokonawcę" dzieła zbawczego Jezusa. Wolność w tym znaku rozumiemy jako pełne, dobrowolne i całkowite podporządkowanie życia światłu. Światłem jest prawda rozumu, prawda sumienia, prawda Słowa Bożego, Osoby Jezusa i prawda Kościoła ?"światłości narodów". Trwanie całym życiem w świetle prawdy jest trudne. Wymaga nieraz wielkiej ofiary, a czasem i męczeństwa. Posłuszeństwo prawdzie aż po śmierć, służba wierna sumieniu jest niemożliwa bez pomocy Ducha Świętego. On jedynie doprowadza nas do całej prawdy. Bo On jest Miłością. Prawda bez miłości może odpychać. W Nim Prawda i Miłość są jednością. Przykład Maryi jest szczególnie pouczający. Trudno jej było przyjąć Światłość świata, Prawdę Odwieczną, Słowo Ojca - Jezusa, bo nie rozumiała jak się to stać może. Kiedy otwarła się na Ducha Świętego, który doprowadza do całej prawdy, przyjęła Słowo Odwieczne jako Służebnica. Służba prawdzie jest możliwa tylko w Duchu Świętym, w Duchu Miłości.

Czy rozumiesz, dlaczego Sługa Boży w nazwie "Ruch Światło-Życie" nie widział odejścia od zamiaru nazwania ruchu oazowego ruchem Chrystusa Sługi? Bo w znaku FOS-DZOE, który najpierw odnosi się do Chrystusa, zawarta jest służba prawdzie za cenę posłuszeństwa, uniżenia samego siebie, aby wywyższyć miłość! Wolność nie jest tutaj niezależnością od czegokolwiek czy kogokolwiek. Wolność jest dobrowolnym skierowaniem się osoby, z jej rozumem i wolną wolą, z jej uczuciami, z całą egzystencją ku prawdzie i łasce, jaka została nam dana w Chrystusie (por. J 1, 17). Mówimy za Piotrem: Tylko Ty masz słowa życia (J 6, 68). Wolność jest przyjęciem Osoby Syna Bożego, który przyjął postać Sługi i uzdolnił nas przez Ducha do naśladowania Go: Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13, 15).

W zakończeniu pytajmy o współczesne, bardziej praktyczne odniesienia. Służba w pierwszym znaczeniu kojarzy się nam z władzą, i bardzo dobrze. Do niedawna było nam łatwo odrzucić nie naszą władzę, bo była narzucona. Pozorna też była suwerenność narodu czy wybory. Dlatego taka postać zakłamania napotykała na opór Polaków. Kilka dat w powojennej historii na trwałe wpisało się w pamięć narodu. Zbudowano pomniki, najczęściej w kształcie krzyża. Za przykład niech służą trzy krzyże gdańskie, dwa poznańskie i jeden śląski. Mówią o zrywach wolnościowych w trzech różnych okresach i ofierze całkowitej ludzi, którzy w tych miejscach zginęli. Postawienie pomników-krzyży nie było możliwe za czasów sprawujących władzę i sprawców ofiar. Najpierw władców trzeba było strącić, aby udowodnić niewinność ofiar. Kogo więc reprezentowali, w imieniu kogo sprawowali władzę? Dlaczego dobrowolnie nie oddali się pod sąd, uznając swoją winę? Ci władcy nigdy nie zgadzali się na postawienie krzyży. Krzyż był znakiem ich kompromitacji. Nie byli obrońcami sprawiedliwości ani sługami poddanych im ludzi. Pan Jezus o nich mówi: wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę (Mt 20, 25b). A do nas mówi: Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu (Mt 20, 26-28).

Krzyż oazowicza opisany jest jednością Światła i Życia, krzyż wszystkich stanów: moderatorów, animatorów, krzyż wspólnot, krzyż małżeństw Domowego Kościoła i krzyż osób życia konsekrowanego. Krzyż weryfikujący nasze życie, naszą posługę w Kościele.

Niech każdy z nas stara się o to, co dla bliźniego dogodne - dla jego dobra, dla zbudowania, a nie szuka tylko tego, co dla niego dogodne. Przecież i Chrystus nie szukał tego, co było dogodne dla Niego... (Rz 15, 1-3).

ks. Henryk Bolczyk