Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych -  osiągniesz zbawienie.
Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. (Rz 10,8-13)

Święty czas Triduum Paschalnego 2023

 

   

Triduum Paschalne - tłumacząc dokładnie Trzy Dni Przejścia. A mówiąc bardzo precyzyjnie Trzy Noce Przejścia. Liturgia Triduum Paschalnego tworzy jedną całość. Liturgia Wielkiego Czwartku ma początek ale nie ma zakończenia. Liturgia Wielkiego Piątku nie ma ani początku ani końca. Liturgia Wigilii Paschalnej nie ma początku ale ma już zakończenie. Triduum Paschalne to jedna całość. 

 

 

Pomoc w owocnym przeżyciu Triduum Paschalnego.
[więcej w zakładce tematycznej na boku strony  -> ] 

 Serwis pomagający przeżyć (zrozumieć) ten święty czas: https://triduum.liturgia.pl/

 

Modlitwy ze starych modlitewników:

 [Modlitewnik pasyjny na Wielki Post.] i [Modlitewnik pasyjno-paschalny.] -> [Zegar Męki Pańskiej]

 

Wielki Czwartek: [Modlitwy za kapłanów i o powołania] [List biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek 2023 roku] [Dobro w Wielki Czwartek 2023 (Sacerdos in aeternum)]  [Modlitwy i rozmyślania w Wielki Czwartek] 

Odpust: Msza Wieczerzy Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za śpiew "Sław języku Tajemnicę"

[Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Mszy Krzyżma, 6 kwietnia 2023 r.]

 

 

 

Wielki Piątek: [Modlitwy i rozmyślania w Wielki Piątek] ["Medytacja w Wielki Piątek"]  [Modlitwy do Pana Jezusa Bolejącego.]   [Modlitewnie przy Krzyżu Świętym - bądź uwielbiony.] 

Odpust: Liturgia Męki Pańskiej - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za adorację krzyża.

[Kazanie wygłoszone przez kard. Raniero Cantalamessa, OFMcap w czasie Liturgii Wielkiego Piątku, 7 kwietnia 2023 r.]

 

 

Wielka Sobota: [Modlitwy i rozmyślania w Wielką Sobotę] 

Odpust: Wigilia Paschalna - teksty liturgii na brewiarz.pl, odpust zupełny za odnowienie przyrzeczeń chrztu.

  [Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Wigilii Paschalnej, 8 kwietnia 2023 r.]

 

 

[ZDJĘCIA z Grójca]

 

 

 

 

Zdjęcia

 

"Ciemnica" w parafii św. Mikołaja w Grójcu w 2023 r.

 

 


Krzyż adorowany 2023 r.

 

 

 

"Grób Pański" w parafii św. Mikołaja w Grójcu 2023 r.

 

 

 

 

Co na mojej stronie pisałem o Triduum:

 

 

 Pliki do pobrania:

 

 

 

Wehikuł czasu:

 

 

 

 


 

 Wielki Czwartek

 

 

 

 

Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Mszy Krzyżma

6 kwietnia 2023 r.

„Duch Pański spoczywa na Mnie” (Łk 4, 18): od tego wersetu rozpoczęło się przepowiadanie Jezusa i tym samym wersetem rozpoczęło się słowo Boże, które dziś usłyszeliśmy (por. Iz 61, 1). U początku jest zatem Duch Pański.

I właśnie na Nim chciałbym skupić dzisiaj rozważanie z wami, drodzy współbracia. Bez Ducha Pańskiego nie ma bowiem życia chrześcijańskiego, a bez Jego namaszczenia nie ma świętości. On jest protagonistą, a dziś, w dniu narodzin kapłaństwa, wspaniale jest uznać, że to On jest u źródła naszej posługi, życia i żywotności każdego pasterza. I rzeczywiście, święty Kościół Matka uczy nas wyznawać, że Duch Święty jest „Ożywicielem” (1), co potwierdził Jezus, mówiąc: „To Duch daje życie” (J 6, 63); do tego nauczania nawiązał apostoł Paweł, który napisał, że „litera zabija, Duch zaś ożywia” (2 Kor 3, 6), i który mówił o „prawie Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie” (por. Rz 8, 2). Bez Niego także Kościół nie byłby żyjącą Oblubienicą Chrystusa, lecz co najwyżej organizacją religijną; nie Ciałem Chrystusa, lecz świątynią zbudowaną ludzkimi rękami. Jak zatem budować Kościół, jeśli nie w oparciu o to, że jesteśmy „świątyniami Ducha Świętego”, który „w nas mieszka” (por. 1 Kor 6, 19; 3, 16)? Nie możemy pozostawić Go na zewnątrz ani umieścić w jakiejś sferze kultu. Każdego dnia potrzebujemy mówić: „Przyjdź, bo bez Twojego tchnienia, cóż jest wśród stworzenia”(2).

Duch Pański spoczywa na Mnie. Każdy z nas może to wypowiedzieć; to nie jest domniemanie, lecz rzeczywistość, jako że każdy chrześcijanin, a zwłaszcza każdy kapłan może przyjąć jako swoje następujące słowa: „Bo Pan mnie namaścił” (Iz 61, 1). Bracia, nie z powodu zasług, ale z czystej łaski otrzymaliśmy namaszczenie, które uczyniło nas ojcami i pasterzami pośród świętego Ludu Bożego. Zastanówmy się zatem nad tym aspektem Ducha: namaszczeniem.

Po pierwszym „namaszczeniu”, które dokonało się w łonie Maryi, Duch Święty zstąpił na Jezusa nad Jordanem. Od tego momentu, jak wyjaśnia św. Bazyli, „cała działalność [Chrystusa] toczy się przy współobecności Ducha” (3). Głosił bowiem i czynił znaki mocą tego namaszczenia, dzięki któremu „moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6, 19). Jezus i Duch Święty zawsze działają razem, tak że są niczym dwie ręce Ojca (4), które wyciągnięte ku nam, obejmują nas i podnoszą. I przez Nich zostały naznaczone nasze ręce, namaszczone Duchem Chrystusa. Tak, bracia moi, Pan nie tylko nas wybrał i powołał – wylał On na nas namaszczenie swego Ducha, tego samego, który zstąpił na Apostołów.

Popatrzmy zatem na nich, na Apostołów. Jezus ich wybrał, a na Jego wezwanie porzucili łodzie, sieci i dom. Namaszczenie Słowem zmieniło ich życie. Z entuzjazmem poszli za Nauczycielem i zaczęli głosić, przekonani, że dokonają później jeszcze większych rzeczy; aż do czasu nadejścia Paschy. Wówczas wszystko jakby się zatrzymało – doszli oni aż do zaparcia się i opuszczenia Mistrza. Uznali swoje ograniczenia i zrozumieli, że Go nie pojęli. Słowa: „Nie znam tego człowieka” (Mk 14, 71), które Piotr wypowiedział na dziedzińcu arcykapłana po Ostatniej Wieczerzy, są nie tylko impulsywną obroną, ale przyznaniem się do duchowej ignorancji: on i inni, idąc za Mesjaszem, który przyciągał tłumy i czynił cuda, spodziewali się prawdopodobnie życia pełnego sukcesów, ale nie dopuszczali skandalu krzyża, który zburzył ich pewność. Jezus wiedział, że sami sobie nie poradzą, dlatego obiecał im Parakleta. I właśnie to „drugie namaszczenie”, w dniu Pięćdziesiątnicy, przemieniło uczniów, sprawiając, że stali się pasterzami Bożej owczarni, a nie samych siebie. Właśnie tamto namaszczenie ogniem położyło kres ich religijności, skupionej na sobie samych i na własnych zdolnościach. Po przyjęciu Ducha znikają lęki i wahania Piotra; Jakub i Jan, rozpaleni pragnieniem oddania życia, przestają uganiać się za zaszczytnymi stanowiskami (por. Mk 10, 35-45); pozostali nie pozostają już zamknięci i zalęknieni w Wieczerniku, ale wychodzą i stają się apostołami w świecie.

Bracia, podobna droga obejmuje nasze życie kapłańskie i apostolskie. Także w naszym przypadku miało miejsce pierwsze namaszczenie, które zaczęło się wezwaniem miłości i które porwało nasze serca. Ze względu na nie zakotwiczyliśmy się, a na ten szczery entuzjazm zstąpiła moc Ducha, który nas konsekrował. Następnie, zgodnie z Bożym czasem, przychodzi dla każdego etap paschalny, będący momentem prawdy. A jest to moment kryzysu, przybierającego różne formy. Wszystkim, wcześniej czy później zdarza się doświadczyć rozczarowań, znużenia i słabości, kiedy wydaje się, że ideał słabnie między wymaganiami rzeczywistości, kiedy pojawia się pewne przyzwyczajenie, a w niektórych próbach, wcześniej niewyobrażalnych, wierność jawi się bardziej niewygodna, niż wcześniej. Ten etap jest punktem decydującym dla tych, którzy otrzymali namaszczenie. Można z niego wyjść źle, popadając w pewną przeciętność, snując się znużeni w pewnej „normalności”, w którą wkradają się trzy niebezpieczne pokusy: pokusa kompromisu, sprawiająca, że zadowalamy się tym, co daje się zrobić; pokusa namiastek, w związku z którą usiłujemy „podładować się” czymś innym niż nasze namaszczenie; pokusa zniechęcenia, z powodu której będąc niezadowoleni, poruszamy się siłą bezwładu. I oto wielkie zagrożenie – choć pozornie wszystko pozostaje bez zmian, zamykamy się w sobie i, apatyczni, staramy się przetrwać. Woń namaszczenia nie nadaje już zapachu życiu, a serce nie poszerza się, lecz kurczy się, ogarnięte rozczarowaniem.

Jednak ten kryzys może stać się również punktem zwrotnym kapłaństwa, „decydującym etapem życia duchowego, kiedy trzeba dokonać ostatecznego wyboru między Jezusem a światem, między heroicznością miłości a przeciętnością, między krzyżem a pewnym dobrobytem, między świętością a szczerą wiernością powinnościom religijnym” (5). Jest to błogosławiona chwila, w której, jak uczniowie podczas Paschy, jesteśmy wezwani, abyśmy byli „dostatecznie pokorni, żeby wyznać, że zostaliśmy zwyciężeni przez upokorzonego i ukrzyżowanego Chrystusa, i aby zgodzić się na rozpoczęcie nowej drogi, drogi Ducha, wiary i silnej miłości bez złudzeń”(6). Jest to kairos, w którym trzeba odkryć, że „cała sprawa nie sprowadza się do porzucenia łodzi i sieci, aby iść za Jezusem przez pewien czas, ale wymaga pójścia aż na Kalwarię, przyjęcia jej nauki i owoców i, z pomocą Ducha Świętego, podążania aż do kresu życia, które powinno zakończyć się w doskonałości Bożej Miłości” (7). Z pomocą Ducha Świętego: dla nas, tak jak dla apostołów, jest to czas „drugiego namaszczenia”, kiedy trzeba przyjąć Ducha nie ze względu na entuzjazm naszych marzeń, ale w kruchości naszej rzeczywistości. Jest to namaszczenie, rodzące prawdę w głębi, która pozwala Duchowi namaścić nasze słabości, nasze znużenia, nasze wewnętrzne ubóstwo. Wtedy namaszczenie roznosi woń: z Niego, nie z nas.

Drogą do tego jest uznanie prawdy o własnej słabości. Do tego zachęca nas „Duch Prawdy” (J 16, 13), który pobudza nas do spojrzenia w głąb siebie, do postawienia sobie pytania: czy moje spełnienie zależy od moich umiejętności, od roli, jaką mi powierzono, od komplementów, jakie otrzymuję, od kariery, jaką robię, od moich przełożonych lub współpracowników, od wygód, jakie mogę sobie zapewnić, czy też od namaszczenia, które napełnia wonią moje życie? Bracia, dojrzałość kapłańska pochodzi od Ducha Świętego, dopełnia się, gdy On staje się protagonistą naszego życia. Wtedy wszystko zmienia perspektywę, nawet rozczarowania i gorycze, bo nie chodzi już o to, by starać się lepiej poczuć, poprawiając coś, ale o to, by, nic nie zatrzymując, powierzyć się Temu, który nas napełnił swoim namaszczeniem i pragnie zstąpić na nas, aż do samej głębi. Odkrywamy wówczas na nowo, że życie duchowe staje się wolne i radosne nie wtedy, gdy ocala się formy i przyszywa łatę, ale wówczas, gdy zostawia się inicjatywę Duchowi Świętemu i, zdając się na Jego zamysły, jesteśmy gotowi służyć tam gdzie, i w jaki sposób zostajemy wezwani: nasze kapłaństwo nie wzrasta za sprawą „łatania”, lecz przez przeobfitość!

Jeśli pozwolimy działać w nas Duchowi Prawdy, zachowamy namaszczenie, bowiem fałsze, którymi jesteśmy kuszeni, aby współżyć, wyjdą na jaw. A Duch, który „obmywa to, co nieświęte”, będzie nam niestrudzenie sugerował, żeby „nie splamić namaszczenia”, nawet w najmniejszym stopniu. Przychodzi na myśl zdanie z Księgi Koheleta, które mówi: „Martwa mucha zepsuje naczynie wonnego olejku” (10, 1). To prawda, każda obłuda, która się wkrada, jest niebezpieczna: nie należy jej tolerować, ale trzeba wydobyć ją na światło Ducha. Ponieważ, jeśli „serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne” (Jr 17, 9), to Duch Święty, jedynie On, uleczy nas z niewierności (por. Oz 14, 5). Jest to dla nas walka, z której nie możemy zrezygnować: jest bowiem niezbędne, jak napisał św. Grzegorz Wielki, aby „ten, kto głosi słowo Boże, najpierw nauczył się, jak żyć, aby potem z życia mógł czerpać to, co powiedzieć i jak powiedzieć (…) ten, kto rozmyśla nad własnym życiem, na zewnątrz buduje innych” (8). I to właśnie Duch jest wewnętrznym nauczycielem, którego należy słuchać, mając świadomość, że nie ma w nas nic, czego On nie chciałby namaścić. Bracia, strzeżmy namaszczenia: niech przyzywanie Ducha nie będzie okazjonalną praktyką, lecz oddechem każdego dnia. Ja, namaszczony przez Niego, jestem wezwany, aby zanurzyć się w Nim, by pozwolić Jego światłu wejść w to, co we mnie mętne, aby odnaleźć prawdę o tym, czym jestem. Pozwólmy, aby On pobudził nas do zwalczania fałszów, które nas niepokoją. Pozwólmy też, aby On odnawiał nas poprzez adorację, bo kiedy wielbimy Pana, wlewa On swojego Ducha w nasze serca.

„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Pan Mnie namaścił i posłał Mnie” głosi dalej proroctwo, abym niósł radosną nowinę, wyzwolenie, uzdrowienie i łaskę (por. Iz 61, 1-2; Łk 4, 18-19): jednym słowem, abym niósł harmonię tam, gdzie jej nie ma. Po tym, jak powiedziałem wam o namaszczeniu, chciałbym powiedzieć coś o harmonii, która jest jego konsekwencją. Duch Święty bowiem jest harmonią. Najpierw w niebie: św. Bazyli wyjaśnia, że „całą tę ponadniebiańską i niewysłowioną harmonię w służbie Bożej i we wzajemnej zgodności sił nadziemskich można zachować tylko z władzą Ducha” (9). A potem na ziemi: w Kościele jest On rzeczywiście ową „boską i muzyczną Harmonią” (10), która wszystko łączy. Wzbudza różnorodność charyzmatów i przekształca ją w jedność, tworzy zgodę, która nie opiera się na ujednoliceniu, lecz na kreatywności miłości. Tak tworzy harmonię pośród wielu. W latach Soboru Watykańskiego II, będącego darem Ducha, pewien teolog opublikował studium, w którym mówił o Duchu nie w kluczu jednostkowym, ale mnogości. Zachęcał do myślenia o Nim jako o Boskiej Osobie nie tyle pojedynczej, ile „mnogiej”, jako „my Boga”, my Ojca i Syna, ponieważ jest Ich powiązaniem, jest sam w sobie zgodą, komunią, harmonią (11).

Tworzenie harmonii jest tym, czego pragnie, zwłaszcza za sprawą tych, w których wlał swoje namaszczenie. Bracia, budowanie harmonii między nami to nie tyle dobra metoda, aby lepiej funkcjonował Kościół, nie tyle kwestia strategii czy uprzejmości, ale jest to wewnętrzny wymóg życia Duchem. Kiedy stajemy się, choćby nieumyślnie, narzędziem podziału, grzeszymy przeciwko Duchowi Świętemu, który jest komunią. Wówczas gramy na korzyść nieprzyjaciela, który nie ujawnia się, i lubi plotki oraz insynuacje, wspiera partie i związki, podsyca nostalgię za przeszłością, nieufność, pesymizm, strach. Uważajmy, proszę, abyśmy przez rozłam, polaryzację, brak miłości i komunii, nie splamili namaszczenia Duchem i szaty Matki Kościoła. Pamiętajmy, że Duch, owo „my Boga”, preferuje formę wspólnotową: dyspozycyjność, a nie własne potrzeby, posłuszeństwo, a nie własne upodobania, pokorę, a nie własne roszczenia.

Harmonia nie jest jedną z cnót pośród innych, jest czymś więcej. Święty Grzegorz Wielki pisze: „Jak cenna jest cnota zgody, ukazano w tym, że bez niej wszystkie inne cnoty nie mają znaczenia” (12). Bracia, pomagajmy sobie nawzajem w strzeżeniu harmonii, zaczynając nie od innych, lecz każdy od siebie; zadając sobie pytanie: czy w moich słowach, w moich komentarzach, w tym, co mówię i piszę, jest znamię Ducha, czy znamię świata? Czy myślę też o życzliwości kapłańskiej? Bo jeśli ludzie widzą nawet w nas osoby niezadowolone i rozgoryczone, krytykujące i wytykające palcami, to gdzie zobaczą harmonię? Jakże wielu nie zbliża się do Kościoła lub oddala się od niego, ponieważ nie czują się w nim akceptowani i kochani, ale postrzegani z podejrzliwością i osądzani! W imię Boga przyjmujmy i przebaczajmy, zawsze! I pamiętajmy, że opryskliwość i narzekanie nie tylko nie przynoszą nic dobrego, lecz niszczą przepowiadanie, ponieważ są antyświadectwem Boga, który jest komunią i harmonią. To zasmuca przede wszystkim Ducha Świętego, a apostoł Paweł napomina nas, abyśmy Go nie zasmucali (por. Ef 4, 30).

Bracia, pozostawiam wam te przemyślenia, które leżą mi na sercu, i kończę, kierując do was proste i ważne słowo: dziękuję. Dziękuję za wasze świadectwo i za waszą posługę; dziękuję za ukryte dobro, które czynicie, za przebaczenie i pocieszenie, którymi obdarzacie w imię Boga; dziękuję za waszą posługę, która często pełniona jest pośród wielu trudów i przy znikomym uznaniu. Niech Duch Boży, który nie zawodzi tych, którzy pokładają w Nim ufność, napełni was pokojem i dopełni to, co w was rozpoczął, abyście byli prorokami Jego namaszczenia i apostołami harmonii.

 

 

Przypisy.

1. Credo nicejsko-konstantynopolitańskie.
2. Por. Sekwencja do Ducha Świętego.
3. Św. BAZYLI WIELKI, O Duchu Świętym XVI, 39, przeł. A. Brzóstkowska, Warszawa 1999, s. 138.
4. Por. ŚW. IRENEUSZ Z LYONU, Adversus haereses, IV, 20, 1.
5. R. VOILLAUME, «La seconda chiamata», in: S. STEVAN, ed. La Seconda chiamata. Il coraggio della fragilità, Bologna 2018, 15.
6. Tamże, 24.
7. Tamże, 16
8. Homilie do Księgi Ezechiela, cz. I, X,13-14, przekł. ks. Adam Wilczyński, Tyniec 2019, s. 321.
9. Św. Bazyli Wielki, O Duchu Świętym, XVI, 38, przeł. A. Brzóstkowska, Warszawa 1999, s. 138.
10. In Ps, 29, 1.
11. Por. H. MÜHLEN, Der Heilige Geist als Person. Ich – Du – Wir, Münster in W., 1963.
12. Homilie do Księgi Ezechiela, cz. I, X,13-14, przekł. ks. Adam Wilczyński, Tyniec 2019, s. 251.

 

za: ekai.pl

 


 

Wielki Piątek

 

 

Kazanie wygłoszone przez kard. Raniero Cantalamessa, OFMcap w czasie Liturgii Wielkiego Piątku

7 kwietnia 2023 r.

„GŁOSIMY ŚMIERĆ TWOJĄ, PANIE JEZU!”

Kazanie Wielkopiątkowe 2023 r.

 

Od dwóch tysięcy lat Kościół głosi i celebruje w tym dniu śmierć Syna Bożego na krzyżu. Podczas każdej Mszy Świętej, po konsekracji, głosi: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu. Wyznajemy Twoje zmartwychwstanie. Oczekujemy Twego przyjścia w chwale!”.

Inna śmierć Boga jest jednak głoszona przez ostatnie półtora wieku w naszym zlaicyzowanym świecie zachodnim. Kiedy w sferze kultury mówi się o „śmierci Boga”, ma się na myśli właśnie tę inną śmierć Boga – ideologiczną, a nie historyczną. Niektórzy teologowie, aby nie pozostać w tyle, pospiesznie zbudowali na niej pewną teologię: „teologię śmierci Boga”.

Nie możemy udawać, że ignorujemy istnienie tej odmiennej narracji, nie pozostawiając wielu wierzących na pastwę podejrzeń. Ta inna śmierć Boga znalazła swój doskonały wyraz w znanej proklamacji, którą Nietzsche wkłada w usta „szaleńca” przybywającego w oszołomieniu na rynek miasta:

„Gdzie się Bóg podział? zawołał, powiem wam! Zabiliśmy go — wy i ja ! (…)Nie było nigdy większego czynu — i ktokolwiek tylko po nas, się urodzi, gwoli czynowi temu należeć będzie do historyi wyższej, niż wszelka dotąd była historya” (1).

W logice tych słów – i, jak sądzę, w oczekiwaniach ich autora – było to, że po nim historia nie będzie się już dzieliła na Przed Chrystusem i Po Chrystusie, lecz Przed Nietzschem i Po Nietzschem. Najwyraźniej na miejscu Boga nie stawia się nicości, lecz człowieka, a dokładniej „nadczłowieka” lub „ostatniego człowieka”. O tym nowym człowieku trzeba teraz powiedzieć – z poczuciem zadowolenia i dumy, a nie współczucia: „Ecce homo!”: Oto prawdziwy człowiek! (2) Nie omieszkamy jednak zdać sobie sprawy, że człowiek pozostawiony sam sobie jest niczym.

Co zrobiliśmy, żeby uwolnić tę ziemię z łańcucha jej słońca? Gdzie się ona teraz porusza? Gdzie my się poruszamy? Z dala od wszystkich słońc? Czy naszym nie jest wieczny upadek? I wstecz, w bok, do przodu, na wszystkie strony? Czy nadal istnieje góra i dół? Czyż nie wędrujemy jak przez nieskończoną nicość?

Milcząca i uspokajająca odpowiedź „człowieka szalonego” na te pytania brzmi: „Nie, nie będziemy wędrować przez nieskończoną nicość, bo człowiek wypełni zadanie powierzone dotąd Bogu!”. Nasza odpowiedź jako wierzących brzmi natomiast: „Tak, i to właśnie się stało i dzieje się! Wędrujemy jak gdyby przez nieskończoną nicość”. Znamienne, że właśnie w ślad za autorem tej proklamacji przyszło nam definiować ludzką egzystencję jako „byt ku śmierci”, a wszystkie rzekome możliwości człowieka uznać za „nicość od początku” (3).

„Poza dobrem i złem”, był kolejnym okrzykiem bojowym filozofa! (4); ale poza dobrem i złem jest tylko „wola mocy”, a wiemy dokąd ona prowadzi…

Nie wolno nam oceniać serca człowieka, które zna tylko Bóg. Także autor tej proklamacji doznawał w życiu cierpienia, a cierpienie jednoczy z Chrystusem może bardziej niż oddzielają od Niego obelgi. Modlitwa Jezusa na krzyżu: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34), nie była wypowiedziana tylko za tych, którzy byli obecni tego dnia na Kalwarii…

Przypomina mi się obraz, który nieraz obserwowałem na żywo (i który, mam nadzieję, stał się w międzyczasie rzeczywistością dla autora tej proklamacji!): rozzłoszczone dziecko próbuje uderzyć ojca w twarz pięściami i zadrapaniami, aż wyczerpawszy siły, pada zapłakane w ramiona ojca, który uspokaja je i przytula do piersi.

Nie osądzajmy, powtarzam, osoby, którą zna tylko Bóg. Natomiast następstwo, jakie miała jego proklamacja, możemy i musimy osądzić. Było ono odmieniane na najróżniejsze sposoby i pod najróżniejszymi nazwami, aż stało się modą, atmosferą, którą oddycha się w intelektualnych kręgach „postmodernistycznego” Zachodu. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich różnych odmian jest całkowity relatywizm w każdej dziedzinie: etyce, języku, filozofii, sztuce i, oczywiście, religii. Nic już nie jest stałe, wszystko jest płynne, lub wręcz wyparowujące. W czasach romantyzmu pławiliśmy się w melancholii, dziś w nihilizmie.

Jako ludzie wierzący mamy obowiązek pokazać, co kryje się za, lub pod tą proklamacją, a mianowicie migotanie pradawnego płomienia, nagłą erupcję wulkanu, który nigdy nie zgasł od początku świata. Dramat ludzki miał również swój „prolog w niebie”, w owym „duchu negacji”, który nie godził się na istnienie w łasce innego. Od tej pory nie robił nic innego, jak tylko werbował zwolenników swojej sprawy, a wśród nich najpierw naiwnych Adama i Ewę: „jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5).

Dla współczesnego człowieka wszystko to wydaje się tylko mitem etiologicznym, który ma tłumaczyć zło w świecie. I – w pozytywnym znaczeniu, jakie nadaje się dziś mitowi – tak jest w istocie! Ale historia, literatura i nasze własne doświadczenie mówią nam, że za tym „mitem” kryje się transcendentna prawda, której nie jest w stanie przekazać żadna narracja historyczna ani rozumowanie filozoficzne.

Bóg zna naszą pychę i przyszedł do nas, unicestwiając siebie, siebie samego jako pierwszy, na naszych oczach. Chrystus Jezus,

„On, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8).

„Bóg? Zabiliśmy go — wy i ja” woła „szaleniec”. Ta straszliwa rzecz rzeczywiście miała miejsce raz w historii ludzkości, ale w zupełnie innym sensie niż on zamierzał. Bo to prawda, bracia i siostry: to my – wy i ja – zabiliśmy Jezusa z Nazaretu! On umarł za nasze grzechy i za grzechy całego świata (1 J 2, 2)! Ale Jego zmartwychwstanie zapewnia nas, że ta droga nie prowadzi do klęski, ale dzięki naszej skrusze prowadzi do owej „apoteozy życia”, której na próżno szukać gdzie indziej.

Dlaczego warto o tym mówić podczas liturgii Wielkiego Piątku? Nie po to, by przekonać ateistów, że Bóg nie umarł! Najsławniejsi spośród nich odkryli to samodzielnie, w chwili, gdy zamknęli oczy na światło – lepiej, na ciemność – tego świata. Co do tych spośród nich, którzy jeszcze żyją, przekonanie ich wymaga innych środków niż słowa kaznodziei. Środków, których Pan nie omieszka dostarczyć tym, których serca są otwarte na prawdę, o co będziemy prosić Boga w modlitwie powszechnej, która nastąpi później.

Nie, prawdziwy cel jest inny; chodzi o to, by uchronić wierzących – kto wie, może jakiegoś studenta uniwersytetu – przed wciągnięciem w ten wir nihilizmu, który jest prawdziwą „czarną dziurą” duchowego wszechświata, by rozbrzmiało wśród nas zawsze aktualne napomnienie naszego Dantego Alighieri:

„Większą powagę miejcie, chrześcijanie,
Nie bądźcie wiotcy jako puch w tej wierze,
Że każda woda was z brudu opierze” (5).

Nadal, Czcigodni Ojcowie, Bracia i Siostry, powtarzajmy ze głęboką wdzięcznością i z większym niż kiedykolwiek przekonaniem słowa, które głosimy podczas każdej Mszy Świętej: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu. Wyznajemy Twoje zmartwychwstanie. Oczekujemy Twego przyjścia w chwale!”.

 

PRZYPISY

(1) Fryderyk Nietzsche, „Wiedza radosna”, sekcja 125, tłum. Leopold Staff.
(2) Fryderyk Nietzsche, „Ecce homo”, 1888.
(3) Martin Heidegger, „Bycie i czas”, dział II, rozdział 2 i 3.
(4) Fryderyk Wilhelm Nietzsche, „Poza dobrem i złem”, 1886.
(5) „Raj”, V, 73-75.

za: www.ekai.pl

 


 

 

Wigilia Paschalna

 

 

Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona w Bazylice Św. Piotra w Watykanie podczas Wigilii Paschalnej

8 kwietnia 2023 r.

 

Noc dobiega końca i pojawia się brzask jutrzenki gdy niewiasty wyruszają do grobu Jezusa. Idą niepewnie, zagubione, z sercem rozdartym żalem z powodu śmierci, która zabrała im Umiłowanego. Ale gdy przyszły na miejsce i ujrzały pusty grób, zawracają, zmieniają trasę, oddalają się od grobu i biegną, aby zapowiedzieć uczniom nowy kierunek drogi: Jezus zmartwychwstał i oczekuje ich w Galilei. W życiu tych kobiet wydarzyła się Pascha, która oznacza przejście: istotnie przechodzą od żałobnego zmierzania ku grobowi, do radosnego biegu ku uczniom, aby powiedzieć im nie tylko, że Pan zmartwychwstał, ale że istnieje cel, do którego należy natychmiast dotrzeć – Galilea. Tam jest spotkanie ze Zmartwychwstałym, tam prowadzi Zmartwychwstanie. Odrodzenie uczniów, zmartwychwstanie ich serc przechodzi przez Galileę. Wejdźmy też w tę pielgrzymkę uczniów, która zmierza od grobu do Galilei.

Niewiasty, jak mówi Ewangelia, „poszły obejrzeć grób” (Mt 28, 1). Myślą, że Jezus jest w miejscu śmierci i że wszystko skończyło się na zawsze. Czasami i nam zdarza się myśleć, że radość ze spotkania z Jezusem należy do przeszłości, podczas gdy w teraźniejszości zaznajemy głównie zapieczętowanych grobów: grobów naszych rozczarowań, naszej goryczy i naszej nieufności, tych grobów, gdzie „nic już nie da się zrobić”, „nigdy nic się nie zmieni”, „lepiej żyć z dnia na dzień”, bo „jutra nie można być pewnym”. My też, jeśli dręczył nas ból, przytłoczył smutek, upokorzył grzech, przygniotła jakaś porażka lub niepokoiło jakieś zmartwienie, doświadczyliśmy gorzkiego smaku znużenia i widzieliśmy, że gaśnie radość w naszym sercu.

Czasami odczuwaliśmy jedynie trud w codziennym życiu, znużenie podejmowanym osobiście ryzykiem wobec muru świata, w którym zdają się zawsze zwyciężać prawa najprzebieglejszych i najsilniejszych. Kiedy indziej czuliśmy się bezsilni i zniechęceni wobec potęgi zła, konfliktów, które rozdzierają relacje, wobec logiki wyrachowania i obojętności, która zdaje się rządzić społeczeństwem, raka korupcji, rozprzestrzeniania się niesprawiedliwości, lodowatych wichrów wojny. A może stanęliśmy twarzą w twarz ze śmiercią, gdyż odebrała nam pełną miłości obecność naszych bliskich lub ponieważ dotknęła nas w chorobie lub nieszczęściu, i łatwo padliśmy ofiarą rozczarowania, a źródło nadziei wyschło. Tak więc z powodu tych lub innych sytuacji nasze drogi zatrzymują się przed grobami, a my trwamy nieruchomo płacząc i żałując, samotni i bezsilni, powtarzając nasze „dlaczego”.

Natomiast niewiasty w Wielkanoc nie stoją sparaliżowane przed grobem, ale – jak mówi Ewangelia – „pośpiesznie oddaliły się od grobu, z bojaźnią i wielką radością, i pobiegły oznajmić to Jego uczniom” (w. 8). Zanoszą wieść, która na zawsze zmieni życie i historię: Chrystus zmartwychwstał! (por. w. 6). A jednocześnie strzegą i przekazują nakaz Pana, Jego zachętę skierowaną do uczniów: aby poszli do Galilei, bo tam Go zobaczą (por. w. 7). Ale co to znaczy pójść do Galilei? Dwie rzeczy: z jednej strony wyjść z zamknięcia Wieczernika, aby udać się do regionu zamieszkałego przez pogan (por. Mt 4, 15), wyjść z ukrycia, aby otworzyć się na misję, uciec od lęku, aby iść ku przyszłości. Z drugiej strony oznacza to powrót do źródeł, ponieważ to właśnie w Galilei wszystko się zaczęło. Tam Pan po raz pierwszy spotkał i powołał uczniów. Zatem udać się do Galilei to powrócić do pierwotnej łaski, to odzyskać pamięć, która odnawia nadzieję, „pamięć przyszłości”, którą zostaliśmy naznaczeni przez Zmartwychwstałego.

Oto więc, co czyni Pascha Pana: pobudza nas do pójścia naprzód, do wyjścia z poczucia klęski, do odsunięcia kamienia grobowego, w którym często zamykamy nadzieję, do spojrzenia z ufnością w przyszłość, ponieważ Chrystus zmartwychwstał i zmienił kierunek dziejów. Ale aby to uczynić, Pascha Pana prowadzi nas z powrotem do naszej pierwotnej łaski, każe nam powrócić do Galilei, gdzie rozpoczęła się nasza historia miłości z Jezusem. Żąda od nas, abyśmy przeżyli na nowo ten moment, tę sytuację, to doświadczenie, w którym spotkaliśmy Pana, doświadczyliśmy Jego miłości i otrzymaliśmy nowe i jasne spojrzenie na nas samych, na rzeczywistość, na tajemnicę życia. Aby zmartwychwstać, aby rozpocząć na nowo, aby wznowić naszą drogę, zawsze musimy powrócić do Galilei, to znaczy wrócić nie do Jezusa abstrakcyjnego, idealnego, ale do żywej, konkretnej, pulsującej życiem pamięci o naszym pierwszym spotkaniu z Nim. Tak, bracia i siostry, aby iść musimy pamiętać; aby mieć nadzieję musimy karmić pamięć. Oto zachęta: pamiętaj i idź! Jeśli odzyskasz pierwszą miłość, zadziwienie i radość ze spotkania z Bogiem, pójdziesz naprzód. Pamiętaj i idź.

Przypomnij sobie swoją Galileę i idź w jej kierunku. Jest to „miejsce”, gdzie osobiście poznałeś Jezusa, gdzie dla ciebie nie pozostał On postacią historyczną, jak inni, ale stał się osobą życia: nie Bogiem odległym, lecz Bogiem bliskim, który zna ciebie bardziej niż ktokolwiek inny i miłuje bardziej niż ktokolwiek inny. Bracie, siostro, pamiętaj o Galilei, o twojej Galilei: o twoim powołaniu, o tym słowie Bożym, które przemówiło do ciebie w konkretnym momencie; o tym mocnym doświadczeniu w Duchu Świętym, o największej radości przebaczenia odczuwanej po spowiedzi, o tej intensywnej i niezapomnianej chwili modlitwy, o tym świetle, które zapaliło się wewnątrz i przemieniło twoje życie, o tym spotkaniu, o tej pielgrzymce… Każdy z nas zna swoje własne miejsce wewnętrznego zmartwychwstania, tego początkowego, tego fundamentalnego, tego, które zmieniło wszystko. Nie możemy go zostawić za sobą, Zmartwychwstały zaprasza nas, byśmy tam poszli, aby sprawować Paschę. Przypomnij sobie swoją Galileę, ożyw ją dzisiaj. Wróć do tego pierwszego spotkania. Zapytaj siebie kiedy i jak to było, odtwórz kontekst, czas i miejsce, doświadcz ponownie jego doznań i wrażeń, przeżyj na nowo jego kolory i smaki. Bo to właśnie wtedy, gdy zapomniałeś o tej pierwszej miłości, to właśnie wtedy, gdy zapomniałeś o tym pierwszym spotkaniu, na twoim sercu zaczął osiadać kurz. I doświadczyłeś smutku, i tak jak uczniom wszystko wydawało się bez perspektywy, z głazem opieczętowującym nadzieję. Ale dziś moc Paschy zaprasza cię do odsunięcia głazów rozczarowania i nieufności; Pan, znawca odsuwania kamieni nagrobnych grzechu i lęku, chce oświecić twoją świętą pamięć, twoje najpiękniejsze wspomnienie, odświeżyć twoje pierwsze spotkanie z Nim. Pamiętaj i idź: powróć do Niego, odnajdź łaskę zmartwychwstania Boga w tobie!

Bracia, siostry, podążajmy za Jezusem do Galilei, spotkajmy Go i adorujmy Go tam, gdzie czeka na każdego z nas. Ożywiajmy piękno tego, kiedy odkrywając Go żywego, ogłosiliśmy Go Panem naszego życia. Powróćmy do Galilei, niech każdy z nas powróci do swojej Galilei, tej z pierwszego spotkania, i zmartwychwstańmy do nowego życia!

za: www.ekai.pl

 

 

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież


Anti-spam: complete the taskJoomla CAPTCHA

 

Prośba! :) Zbieram i kolekcjonuję [->] stare modlitewniki (sprzed II Soboru Watykańskiego) [- Modlitewnik ->]. Lubię się z nich modlić. Warto do nich sięgać. [->]

Masz taki i nie wiesz co z nim zrobić? Jeśli chcesz, aby modlitewnik trafił w dobre ręce, albo chcesz sprawić mi radość, to skontaktuj się ze mną i zwyczajnie przyślij mi go. :) Będę bardzo wdzięczy. A dodatkowo zawartość modlitewnika wzbogaci mój dział modlitw na stronie i może ktoś jeszcze skorzysta.

 

 

Tak dla ŻYCIA

Aborcja to świadome morderstwo dokonane na niewinnym i bezbronnym CZŁOWIEKU !!!

#zaŻyciem #prolife #StopAborcji

Każde poczęte dziecko ma unikalny kod DNA!!! Tak mówi nauka i tak wychodzi w badaniach laboratoryjnych. Jest to zatem jego/jej (dziecka) ciało. Niech świat pozwoli im żyć, rosnąć, rozwijać się. TAK DLA ŻYCIA!

Nie dla prenatalnego mordowania niewinnych, nienarodzonych, dzieci!

Aborcja nie jest prawem człowieka, jest pozbawieniem niewinnego, nienarodzonego, człowieka jego najważniejszego prawa - prawa do życia.

[Życie człowieka od poczęcia do narodzin]

Św. Tomasz Z Villanova OESA, Abp

Pray for peace!

 

http://tmoch.net/jupgrade/images/grafika2020/Serce_Jezusa_ikona_.jpgNajświętsze Serce Pana Jezusa
- zmiłuj się nad nami

Kromka Słowa!

Pontifex_pl


Śledź na bieżąco nauczanie papieskie na wiara.pl.
lub na *[Nauczanie papieskie]

U mnie odwiedź dział: papieska inspiracja.

Papieski twitter

Świętość nie oznacza robienia nadzwyczajnych rzeczy, ale jest robieniem tych zwyczajnych z miłością i wiarą. Holiness doesn’t mean doing extraordinary things, but doing ordinary things with love and faith. (5.12.2013), BXVI


Pan mój i Bóg mój

Biblia

Mój manifest duchowy
Elizeusz

www: Elizeusz.pl

Kurs dla narzeczonych:

- materiały dodatkowe i terminy ->


[Formalności przedślubne w zarysie]

Katecheza przedchrzcielna:
-> konferencje, kto może być chrzestnym?, potrzebne dokumenty.

 Parafia św. Mikołaja w Grójcu

Nowa strona www [ -> ]:
http://swmikolaj-grojec.pl

Informacje o kościele ->

Modlitewnik x. Piotra Skargi SJ:


www [ -> ]

Wspólnota "Spotkania małżeńskie"

     

Zabrania się kopiowania i rozpowszechniania materiałów znajdujących się na tmoch.net (szczególnie autorskich grafik i fotografii) bez zgody właściciela witryny. Niniejsza witryna jest w ciągłym rozwoju; strony są dodawane, modyfikowane i... czasami niektóre usuwane. Czasem pozwalam sobie modyfikować, poprawiać bądź uaktualniać już istniejące notki. Taki już jestem :)  Aby wesprzeć dzieło ewangelizacyjne "tmoch.net", zobacz zakładkę "wsparcie" [->]. 

     
   
    Copyright © 2022 Jezus jest Panem! Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved. Strona istnieje od: 10.04.2001 r.